piątek, 27 września 2013

46,97zł zamiast 112,21zł w Hebe. Okazyjne zakupy, dla każdego coś dobrego.

Dziś jestem już po szybkich okazyjnych zakupach.

Niejako dzień chłopaka, po trochu nadchodzące święta, do tego okazje i promocje.
Wszystko to sprawiło iż zdecydowałam się na poranne zakupy.

Dla mnie z przedstawionych niżej produktów jedynie płatki.



Z okazji nadchodzącego Dnia Chłopaka, Hebe przygotowało zestawy i promocje.
Najbardziej kuszącą dla mnie były zestawy Nivea, w których w cenie 10zł mamy żel do golenia dla mężczyzny i balsam pod prysznic (250ml), w tej samej cenie jest również zestaw typowo męski: żel do golenia i żel pod prysznic, całość również w cenie 10zł.

Jako że chciałam dobić do 40zł, z którą wiązała się kolejna oferta, dokupiłam 2 zestawy płatków Tami, każdy po 5,99zł, trzeciego zestawu Nivea już brać nie potrzebowałam.

I oto po przekroczeniu kwoty 40zł mogłam kupić tusz Gosh wydłużający za 4,99zł (jego regularna cena to 26,99zł), data ważności długa, jest zafoliowany, więc mam pewność iż nikt przy nim nie grzebał.

I tak zamiast 112,21zł zapłaciłam 46,97zł.

Dla siebie mam płatki, które schodzą u mnie hurtowo, a dla bliskich część prezentów na nadchodzące okazje.

czwartek, 26 września 2013

Golden Rose, Holiday nr 57

Dziś znów paznokcie, gdyż podły humor nie wpływa na poprawę kreatywności i skutecznie dusi zapał.

Monotematycznie, na całości gości Golden Rose Holiday w kolorze 57.


Muszę przyznać że pierwszy raz mam styczność z lakierami dającymi takie wykończenie.
Bardzo podoba mi się efekt jaki dają na paznokciach

Kolor w rzeczywistości jest bardziej intensywny i iskrzący, kolejna warstwa zwiększa głębie koloru i wtedy bliżej mu do fuksji. Bardzo szybko schnie, jestem pod wrażeniem tego jak szybko wysechł na paznokciach.
Wydaje się też być trwalszy, niż standardowe lakiery, po jednym dniu prac, które nie oszczędzają paznokci był zaledwie jeden odprysk. Niewątpliwym plusem tego lakieru jest możliwość zrobienia jedynie korekty, drobnej poprawki, nie zmywania całości.

Muszę przyznać że chcę więcej.

Paznokcie, jak i sama aplikacja lakieru nie jest idealna, jednak nie miałam zbyt wiele czasu, a musiałam odświeżyć ich wygląd.

poniedziałek, 23 września 2013

Fuksjowe paznokcie z Rimmel 60 Seconds 260 Funtime Fuschia i Golden Rose Jolly Jewels 120

W fuksjowych paznokciach lubuję się od kilku miesięcy.
Początkowo był to lakier Virtual, jednak zużyłam go do cna i wybór padł na Rimmel, który był akurat w promocji w Rossmanie za niecałe 5zł.
Rimmel 60 Seconds 260 Funtime Fuschia, ma szeroki pędzelek, schnie w dość przyzwoitym tempie.
Ostatnio do grona upiększaczy, w tym również różowych lakierów, dołączył Golden Rose Jolly Jewels 120.

Efekt obu razem poniżej.

Od razu usprawiedliwiam się że jeśli chodzi o paznokcie to jestem laikiem, nigdy nie wygląda to perfekcyjnie, ale nie razi też zbytnio.

Golden Rose Jolly Jewels 120

Rimmel 60 Seconds 260 Funtime Fuschia

Lubię ten kolor Rimmel i zużywam go w zastraszającym tempie, dobija praktycznie do połowy.
Golden Rose Jolly Jewels, zmywa się trudniej niż dotychczas stosowane brokatowe z Essence czy OPI, ale ten efekt jest wart wszelkich poświęceń.


Zakładam że ten kolor będzie mi towarzyszył jeszcze cały październik, a jak tylko nadarzy się okazja (czyt. promocja) kupię ponownie. :)


Jakie kolory ostatnio królują na waszych paznokciach?

niedziela, 22 września 2013

Drobne zakupy na poprawę humoru

Pieniądze szczęścia nie dają, dochodzę jednak do wniosku, że w przypadku bardzo podłego humoru, zakupy również sytuacji nie poprawiają.


Skoczyłam wczoraj do Sephory,w celu przyjrzenia się, czy coś nowego pojawiło się w ich kolekcji pędzli.

Mam pędzel do różu z Ecotools i do aplikacji róży innych niż Bourjois sprawdza się rewelacyjnie, jednak ten sam pędzel równie dobrze służy mi do bronzera (jego wąska część).
Chodzi mi po głowie rozdzielenie aplikacji tych kosmetyków i posiadanie do nich osobnych, wygodnych pędzli.
Nie wiem jednak, czy to trochę nie na siłę, skoro tak mi wygodnie i tak się przyzwyczaiłam, to może powinno tak zostać.

Niemniej jednak kupiłam pędzel Sephora 44  do pudru i bronzera(65zł), może jednak skuszę się na aplikację innym pędzlem niż Ecotools, choć ten będzie dawał inny efekt, mniej precyzyjny, dostałam też kilka próbek, wszystkie mi nawet odpowiadają.

W Hebe zgrzeszyłam zakupem szamponu Organix, jednak na swoje usprawiedliwienie mam to, iż kosztował mnie połowę ceny (około 12zł).



Humor nadal pozostał podły i coś czuję że nieprędko się to zmieni.


Jak to u Was jest, zakupy poprawiają Wam humor, czy nie zawsze im się to udaje?

piątek, 20 września 2013

Trafisz, bo szukasz, ale czy znajdziesz?

Dziś post luźny, choć napięte jak postronki są moje nerwy, ... ostatnie dni nie rozpieszczają.
Jednak nie o tym, wszak ktoś życzliwy zawsze może powiedzieć, że gorzej jednak może być.

Jeśli zakupy nie poprawiają mi humoru, to znaczy że coś jest mocno nie tak.

Na bloga jednak zaglądam i podczytuję co u Was.
Jak zawsze sprawdzam jak tego dnia do mnie trafiono i oto jaką perełkę znalazłam:


 Rozgryzienie zwrotu zajęło na chwil kilka mój mózg i skołowało go jeszcze bardziej.



Tak czy inaczej, patrząc na cały okres, najwięcej czytelników przyciągnęły informacje o różach Bourjois:




Jak jest u Was, jakie wpisy sprowadzają najczęściej na Wasz blog czytelników?

W głośnikach leci Bednarek - Cisza,  a ja jak w transie kieruję swe kroki do łazienki, relaks w wannie dobrze mi zrobi. Trzeba popracować nad zużyciem kosmetyków, denko tuż tuż.


środa, 18 września 2013

Maybelline Color Tattoo 24 HR - 13,19zł, oraz garść nadchodzących ciekawych ofert Hebe.

Trzymałam się dzielnie, byłam twarda, do czasu...
To ja mam na imię Ewa, ja kusicielką być powinnam, jednak to ja zostałam skuszona.

Przez cały czas trwania promocji, chodziłam koło nich, nie powiem że obojętnie, bo tęsknie spoglądałam w ich stronę. Jednak nie kupiłam, aż do dziś.

Wczorajsze wpisy:
http://www.agatabielecka.pl/2013/09/maybelline-color-tattoo-cienie-nie-do.html
http://zzzoila.blogspot.com/2013/09/z-czym-to-sie-je-maybelline-color.html

sprawiły że uległam.

Oto przyniesione przed chwilą skarby Maybelline Color Tattoo 24 HR:
35 - On and on Bronze
40 -Permanent Taupe

W cenie 13,19zł za sztukę w Hebe, oby efekt był wart wydanych pieniędzy.
Promocja trwa jeszcze dziś.




A teraz pokuszę co od jutra w Hebe...

Pasty Lacalut zrobię z pewnością zapas niemały, to moja ulubiona od lat.
Jeśli chodzi o Essie, zobaczę w jakich kolorach będą mini lakiery. :)
Biovaxy odżywki bez spłukiwania również kuszą.


Jak mieszkają moje pędzle do cieni.

Jakiś czas temu pokazywałam jak przechowuję swoje kosmetyki. Coś jakby moja toaletka.
Zbieram się powoli by zrobić aktualizację, trochę się bowiem pozmieniało, ciągle coś przekładam, przesuwam, mimo iż potem moja ręka błądzi nie wiedząc gdzie co znaleźć, to zmiany są potrzebne.

Dziś namiastka zmian, a mianowicie spojrzenie na drobny zakup, któremu nie mogłam się oprzeć.

Przed i po, jak przechowywane były i będą moje pędzle do cieni.



Do tej pory mieszkały w wysokim, ale wąskim apartamencie, a raczej kawalerce.
Teraz mają do dyspozycji przestronne, szerokie wnętrze, miejsce znalazły też mini Ecotools z zestawu, które wcześniej zmuszona byłam trzymać w innym miejscu, inaczej byłyby stratowane przez wyższych braci.
Dodatkowo za nowym nabytkiem przemawia fakt, iż jako że jest niższy, mniej musiałam do wnętrza sypać kamyków i szkiełek/piasku. W wysokim, spód stanowiły szklane kamienie, potem żwir, a na końcu piasek, każda warstwa oddzielona folią, jedną ręką nie było możliwości podniesienia go ;)

Co prawda nowy nabytek zajmuje więcej miejsca na blacie, ale mam lepszy dostęp do każdego z pędzli.
Po wrześniowym denku, w którym mam nadzieję pozbędę się kilku kluczowych kosmetyków, po czym ulokuję w dogodnych miejscach nowych lokatorów, zrobię aktualizację całości.

Jak Wam się podoba?

wtorek, 17 września 2013

Cleanic, Chusteczki do demakijażu, Rose Balance Formula, Skóra sucha i wrażliwa

Sceptycznie podchodzę do chusteczek do demakijażu. Dla mnie demakijaż to podstawa, musi być solidny i dokładny.
Mój arsenał kosmetyków do demakijażu jest spory, a sama czynność kończy się zawsze myciem twarzy żelem z wodą, tylko wtedy czuję że twarz jest dokładnie oczyszczona.
W moich zbiorach pojawiły się już jakiś czas temu te chusteczki, jednak potem doszłam do wniosku że im nie ufam, więc trafiły do szafy.

Jednak w związku z akcją uwalniania szuflad, stwierdziłam, raz kozie śmierć, zużyję je.


Na całe szczęście opakowanie zawiera tylko 10sztuk, niezbyt dużych chusteczek.
Plusem jest to że ładnie pachną, nie są jakoś przesadnie nawilżone, jednak pierwsze dwie były trochę suche, mimo iż opakowanie było nietknięte.

Niestety nie dają mi całkowitego uczucia odświeżenia, nie zmywają dokładnie makijażu.
O ile w przypadku minerałów radzą sobie całkiem dobrze, tak przy typowym płynnym podkładzie, pudrze, różu i bronzerze, mam wrażenie że tylko muskają makijaż. Tym trudniej jest im zmyć tusz.

Chusteczek używałam w podróży, wiedząc że zbliżam się już do domu, korzystałam z nich chcąc potem skrócić sobie dokładny demakijaż, to raczej taki pierwszy krok w usuwaniu makijażu.

Twarz po ich użyciu sprawia wrażenia lepkiej, jakby zostawał na niej jakiś film, a tego bardzo nie lubię.

Nawet jako wstęp do demakijażu, podczas późnych powrotów do domu, nie sprawia mi frajdy i zadowolenia. Po wykończeniu zachomikowanego jeszcze opakowania 20sztuk w innej wersji, z pewnością nie kupię ponownie.

Według mnie szkoda pieniędzy, na coś co jest tylko półśrodkiem.

Używacie na co dzień takich produktów, czy może tylko doraźnie? 

poniedziałek, 16 września 2013

Zakupy Golden Rose, paletka Vipera i bransoletki

Ostatnie zakupy, które miały być wyłącznie ubraniowymi, poskutkowały powiększeniem kolekcji lakierów i bransoletek.

Pierwszy strzał to Golden Rose:
- Sweet Color 26 - 2zł
- Classic  158 - 2zł
- Jolly Jewels 120 - 12,9zł
- Holiday 57 - 10,9zł

Chodziły za mną Jolly Jewels, ale koniec końców kupiłam tylko jeden z tej serii.


Bransoletki:



W "Ptak" w Rzgowie, wpadł mi w oko box z biżuterią, zazwyczaj je omijam, bo większość prowadzi sprzedaż jedynie hurtową, tutaj natomiast dopuszczano detal, fakt 2 razy drożej, ale jednak.
Za całość zapłaciłam 50zł.
Patrząc na to zdjęcie wychodzi bardzo monokolorystycznie, jednak są to różne odcienie różu, a raczej fuksji, pojawia się czerń i biel.
Zakupy zajęły mi tylko 2 minuty, więc mogą być nie do końca przemyślane ;)
Jednak na chwilę obecną wydaje mi się że będę je nosić.




Paletka magnetyczna Vipera, zapłaciłam za nią 24,9 lub 27,9zł. Powrzucam do niej jakieś luźne cienie.



Od dziś stopuję z zakupami, a każdy wydatek dokładnie przemyślę.

niedziela, 15 września 2013

Sense&Body. Girls best friend. Pędzel do pudru

Pędzelkowych recenzji ciąg dalszy.
Idąc za ciosem w przybliżaniu pędzli firmy Sense&Body, Girls best friend, pokażę cudowny wręcz pędzel do pudru. Zawładnął on moim sercem i szczerze powiedziawszy, po jego odkryciu, pędzle Real Techniques nie są już na szczycie mojej wishlist.



Pędzel kupujemy zapakowany w wygodne etui.

Z tyłu znajdują się wszystkie informacje o produkcie.

Jeśli chodzi o wykonanie, to tak samo jak w przypadku pędzla do zadań specjalnych, ten również ma wygodnej długości trzonek,  idealnie leży w ręce, zarówno podczas wykonywania makijażu na kimś, jak i na sobie.

Włosie (syntetyczne) jest miękkie, delikatne, nie drapie. Świetnie nabiera puder, a jego aplikacja na twarz to przyjemność.


Podczas mycia włosie nie farbuje, nie wypada, nie łamie się, ani nie odkształca.
Ma już wiele prań za sobą, a nadal wygląda jak nowy,

Kształt idealnie wyprofilowany do pudru, ma lekko, ale to bardzo delikatne zakończenie w szpic, dzięki czemu możemy dotrzeć z okolice pod oczami, czy pod nosem.

Włosie nie ustępuje miękkością EcoTools, a cenowo plasuje się niżej.

Przy całej mej dotychczasowej miłości do EcoTools, ostatnio częściej sięgam po Sense&Body.







Wielkość pędzla Sense&Body, Girls best friend jest zbliżona do tego z EcoTools.

Natomiast samo ścięcie włosia ich różni. Włosie Sense&Body jest trochę dłuższe, szczególnie w środkowej, centralnej części, stąd jego wykończenie w lekki szpic.


Miękkość obu jest porównywalna.

Cenowo:
- Sense&Body. Girls Best Friend, w promocji można kupić już za 12zł,
- EcoTools,  około 25zł w promocji.

Dostępność:
- Sense&Body. Girls Best Friend- kupimy w Hebe,
- EcoTools spotkamy w Hebe, w Rossmanie.





Po lewej EcoTools do pudru, po prawej Sense&Body. Girls best friend

sobota, 14 września 2013

Jak przechowuję swoją biżuterię - bransoletki

Dziś luźny post, w którym pokazuję kawałek z moich czterech ścian.

Był jakiś czas temu wpis jak przechowuję swoje kosmetyki, oraz wpis o perfumach, odnośnie przechowywania kosmetyków,  będę niedługo musiała zrobić aktualizację, bo co nieco się pozmieniało.

W ostatnim czasie polubiłam się z bransoletkami. Zawsze tęsknie spoglądałam na nadgarstki dziewczyn na których znajdowała się biżuteria, nieważne jaka, istotny był fakt że coś przyciąga uwagę. Ja sama jakoś nie mogłam się zmobilizować by cokolwiek założyć, do czasu.

Na chwilę obecną, nieco chaotycznie pomnażam swoje zbiory, tak więc nie pokazuję co dokładnie mam, ale raczej gdzie je trzymam.


Drzewko kupiłam za niewielkie pieniądze w Empiku, kaktus to Koziol.

Zarówno jeden jak i drugi, bardziej nadawałby się na kolczyki czy pierścionki, jednak mnie kręcą bransoletki, więc one zakwitły na moich roślinach. :)

Pandorę trzymam w zamykanym pudełku, stąd jej brak na zdjęciach.

W razie niekontrolowanego rozrostu zbioru, w szafie mam jeszcze czerwonego kaktusa, choć nijak kolorystycznie nie będzie tu pasował.

Mała Aktualizacja, kilka dni po wpisie czerwony kaktus musiał dołączyć do składu:



Dzięki temu że bransoletki mam na widoku, częściej po nie sięgam i powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie teraz wyjścia bez czegokolwiek na ręce.


Lubicie bransoletki, po jakie sięgacie? Gdzie przechowujecie swoje błyskotki?

piątek, 13 września 2013

Yoskine, Enzymatyczny peeling przeciwzmarszczkowy. Cera sucha, wrażliwa i naczynkowa

Jestem fanką peelingów mechanicznych, jednak nie zawsze mogę je wykonać, posiłkuję się wtedy tym oto kosmetykiem.


Mam cerę mieszaną, jednak skłonną do przesuszeń, moją zmorą są również suche skórki. Jako że nie chcę zamęczać skóry zbyt częstym wykonywaniem peelingu mechanicznego, sięgam niekiedy po delikatny peeling enzymatyczny.

Peeling Yoskine z pewnością  pomaga mi w tym, by makijaż wyglądał w ciągu dnia lepiej.

Nocą rozprawia się z martwym naskórkiem, jednak robi to w sposób delikatny, więc nawet jeśli borykam się z podrażnieniem mogę po niego sięgać, bez obawy że rano nie poznam swojego odbicia w lustrze.

Pomimo cery mieszanej, nałożony na noc, działa skutecznie, nie powoduje zapychania porów.

Po jego zmyciu skóra jest gładka, delikatna i miła w dotyku.

Nie do końca rozumiem nazwę, na jakiej zasadzie miałby działać przeciwzmarszczkowo?, ale pomijam ten fakt.

Peeling ma usuwać martwy naskórek, sprawiać że twarz będzie gładka, miła w dotyku i ten właśnie to robi.

Kosmetyk znajduje się w wygodnym i higienicznym opakowaniu, tuba jest na tyle miękka iż łatwo wycisnąć odpowiednią ilość peelingu.

Z peelingów mechanicznych nie zrezygnuję, nie mniej jednak, peeling enzymatyczny również musi stać na mojej półce.

Pomimo informacji na tubie, iż jest to produkt z limitowanej edycji, jest on w stałej ofercie Yoskine.

Macie swoich ulubieńców w tej kategorii?

czwartek, 12 września 2013

Moje jeszcze letnie paznokcie

Ekspertem paznokciowym nie jestem, ba paznokcie to moja pięta Achillesowa, jedna z wielu ;) mam widać dużo pięt...

Jako że jesień straszy mnie od kilku dni, pokażę Wam co latem gościło na moich paznokciach.
Kolorowo, może wydawać się że zbyt kolorowo, jednak na sobie noszę raczej stonowane ciuchy, więc trochę wariacji na paznokciach nie raziło.

Przepraszam za wszystkie niedociągnięcia, niedoróbki itp. Nierówności na paznokciach wynikają z fatalnej ich kondycji po tipsach, coś czuję że długo się ich nie pozbędę.


Pod lakier każdorazowo Nail Tek II Foundation.
Zieleń to Pierre Rene Top Flex Longlasting, Nr 231 Be Happy
Fiolet - Maybelline Express Finish, 621 Goody Plum Drop.
Na kciuku dodatkowo Essence Nail art Special effect topper
na serdecznym Essence Nail art Twins reloaded glitter topper
Top Coat -  Nail Tek 10-speed.

Czasem zamieniałam odcienie, zieleń była miętowa, to wtedy fiolet bardziej nasycony.

Tęsknię za fuksją na paznokciach, ale z pewnością jeszcze kilka razy zmaluję tę kombinację, bo czuję coś że zielony lakier  niebawem sięgnie dna, a miejsce w szufladzie na pewno się przyda.

Byle do wiosny!

środa, 11 września 2013

Sense&Body. Girls best friend. Pędzel do zadań specjalnych

Pędzelki rozmnożyły się u mnie, sobie tylko znanym sposobem.
Jest ich sporo, choć tych wymarzonych jeszcze nie kupiłam i w sumie nie wiem czy to zrobię. Z tych obecnie posiadanych jestem zadowolona, więc Real Techniques, nie są już dla mnie obowiązkowym zakupem. Nie wykluczam że w ramach nagrody, czy też poprawy humoru kiedyś ich nie kliknę.
Choć wolałabym zachować umiar, czy zdrowy rozsądek i np. zbierać na obiektyw czy laptop.


Chciałam Wam przedstawić dziś pędzel niepozorny, wrzucony do koszyka jakiś czas temu.

Sense&Body. Girls best friend. Pędzel do zadań specjalnych - kosztował coś około 10zł w Hebe.

Wykonany z syntetycznego włosia, niebywale miękkiego i elastycznego.

Jakie jest jego zastosowanie?
Producent jak widać sugeruje używanie go do nakładania cienia bazowego - wolne żarty, mam dużą powiekę, ale nie aż tak ;) zresztą nie sądzę by ta aplikacja była zadowalająca pod kątem dokładnego pokrycia powieki.

Jeśli chodzi o nakładanie rozświetlaczy, to jestem na  tak, dla uzyskania bardzo subtelnego efektu jak najbardziej.
Włosie jest rzadkie, więc i ilość produktu nie będzie zbyt wielka, a efekt dla mnie odpowiedni.

Jednak przede wszystkim jest to świetny pędzel do rozcierania różu czy bronzera, by zatrze granice, idealnie połączyć je ze skórą, aby nie odznaczały się tak wyraźnie.

Czasem, w pośpiechu, zdarza się nie strzepać nadmiaru różu czy bronzera z pędzla przed aplikacją, mamy przez to nieestetyczne plamy koloru, ten pędzel przychodzi tutaj z ratunkiem.

Kilka ruchów i błędy zostają naprawione. Róż czy bronzer zostają roztarte, a przez to, że pędzel ma bardzo giętkie i elastyczne włosie, makijaż nie jest zniszczony, kolory nadal zostają na twarzy, nie giną całkowicie.


Początkowo zastanawiałam się do czego będę go używać, a teraz spróbujcie mi go zabrać, będę gryźć i kopać do upadłego, nie wyobrażam sobie nie mieć go w podręcznym kubku.



Pędzel jest solidnie wykonany, trzonek ma odpowiednią długość, powiedziałabym że standardową.
Na rączce nie zostają ślady palców z podkładem, wszystko świetnie się zmywa.
Pomimo wielokrotnego prania, pędzel dalej wygląda jak nowy.

Polecam, myślę że do usuwania osypanych cieni też byłby świetny, zapewne odkryję jeszcze nie jedno jego zastosowanie.
Niepozorny, a tak pomocny.

To nie jedyny pędzel z tej firmy, jaki posiadam, ale o kolejnym, tym do pudru będzie za jakiś czas.

wtorek, 10 września 2013

Cleanic Intimate, Płyn do higieny intymnej z ekstraktem z płatków róży. Odświeżający.

Dziś przychodzę z recenzją płynu do higieny intymnej.
Kosmetyk niby przyziemny, jednak czasem dość istotny.

Nie mam ulubieńca w tej kategorii, jednak są kosmetyki których działanie lubię, jak również takie, które nie do końca mi odpowiadają.

Jak jest w przypadku tego płynu?
O tym niżej.


Wygodne opakowanie, smukła butelka, do tego zwieńczona pompką.
Sam płyn, ma postać dość gęstego żelu, o bardzo delikatnym, subtelnym wręcz zapachu, wprost ledwo wyczuwalnym.


Producent nie obiecuje zbyt wiele, ot utrzymanie odpowiedniego ph, z czego nie mam go jak rozliczyć i zapewnienie uczucia odświeżenia.
Konkretnie i na temat.

Jednak zachwytów na jego temat nie będzie.
To zwykły, przeciętny wprost żel. Uczucie odświeżenia znikome, żel mocno się pieni, myje, ale nic poza tym.

Często używam go do mycia nóg po depilacji, by szybciej go zużyć.

Niby nie podrażnia, jednak drażni mnie jego używanie. Muszę przyznać że jest wydajny.
Mam jednak wrażenie jakby był to zwykły żel do ciała.




Może któraś z Was go używała i podziela moje zdanie?

poniedziałek, 9 września 2013

Joanna, Sensual delikatny krem do depilacji pach, rąk i okolic bikini

Muszę przyznać że dość sceptycznie podchodzę do depilacji za pomocą kremów, a to dlatego, iż zajmuje ona więcej czasu, niż szybkie pociągnięcia maszynką podczas kąpieli. Mam swoje ulubione żele do golenia (Isana) przez co golenie idzie sprawnie i szybko.
W przypadku kremów, najpierw muszę umyć nogi, na których znajduje się balsam, nałożyć krem do depilacji, zagospodarować sobie te długie minuty spędzone w łazience, potem znów wskoczyć ze szpatułką do wanny, ściągać krem, płukać nogi, nakładać emulsję. Dużo zabawy...


Jednak po użyciu tego kremu Joanna, Sensual, skłonna jestem zmienić zdanie.
Do tej pory wszystkie kremy nie dawały zadowalających rezultatów, myślałam że być może taki urok moich włosków.

Ten krem jednak okazał się inny.

Tuż przed końcem miesiąca, kiedy czułam że projekt denko depta mi po piętach, a piętrzące się zakupy nadal leżą w torbach, z powodu braku miejsc na półkach. Postanowiłam wykorzystać ten kosmetyk.

Nałożyłam go na całe nogi + okolice bikini, tak by zużyć całość na raz. Choć nie ma on informacji o wykorzystywaniu go na obszar nóg, bardzo zależało mi by mieć go z głowy, tym bardziej że nie wierzyłam że cokolwiek jest w stanie zdziałać.

Tutaj należy trzymać go na skórze 8-10 minut, długo, ale umyłam w tym czasie dwukrotnie zęby, zrobiłam peeling twarzy, wyczyściłam wannę - czas więc nie był zmarnowany.


Samo ściąganie kremu i włosków szpatułką nie należy do moich ulubionych czynności, nie to że schylać się nie lubię, ale robić to w śliskiej wannie, to czasem ponad moje siły.
Niemniej jednak efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Faktycznie włoski schodziły wraz z kremem, te na nogach, oraz te z okolic bikini.
Byłam zaskoczona.
Skóra po depilacji była gładka, miła w dotyku.

Dodatkowo po spłukaniu pozostałości wodą, nałożyłam na skórę dołączoną emulsję.
Obyło się bez podrażnień i zaczerwienień.

Muszę przyznać że efekt zachęcił mnie do testowania kremów do depilacji, przebiegłam pamięcią i wychodzi na to że kremy, które gwarantują efekt po 5 minutach trzymania kremu na skórze, się nie sprawdzały, tutaj mam 8-10min, może w tym tkwi sekret.

Gładkość skóry utrzymywała się dłużej, niż w przypadku stosowania maszynki i żelu.

Dodatkowo, brak zacięć w okolicach bikini - to zaważyło na podjęciu decyzji, by sięgać jednak po kremy do depilacji, by uniknąć podrażnień w tych miejscach.

Teraz trochę żałuję że zużyłam całość, nakładając grubą warstwę na nogi, by mieć z głowy to opakowanie.



Skład, dla dociekliwych.

Z pewnością kupię ponownie, być może odważę się też spróbować inne, lubię testować, oj lubię ;)

Macie jakieś sprawdzone kremy do depilacji?
Stosowałyście ten produkt?


niedziela, 8 września 2013

Ecotools Bamboo 6 piece eye brush set 1227

Że też nie odpakowałam tego zestawu zaraz po zakupie, wylądował pospiesznie w szufladzie i jego magia nie mogła działać.
Toż to cudowne maluchy, pod wrażeniem których jestem ostatnio.

Ecotools wielbię za pędzel do pudru, do różu, oraz ten do cieni kupowany solo. Rozczarowana niejako zestawem 1206 moja euforia przygasła, a tu znów rozpływam się nad 1227.


Zestaw zapakowany jak wszystkie, dość charakterystyczne są te opakowania, choć do mnie nie przemawiają.

Z tyłu informacja w języku angielskim, do czego który pędzel ma służyć, według producenta rzecz jasna, bo fantazja i kreatywność są jedynym wyznacznikiem.
Całość przyjazna ziemi, jak to bywa w przypadku Ecotools.


Etui, troche bardziej poręczne, niż w przypadku zestawu 1206, jednak ma jeden minus, w miejscu gdzie jest włosie cieni, przydałaby się zmywalna warstwa tworzywa. Niestety korzystając z etiu do przechowywania używanych już pędzli, skazujemy się na ciągłe czyszczenie tkaniny.


Poniżej przedstawiam Ecotoolsowe szkraby.
Długość trzonka niewielka, jednak zarówno do makijażu w domowych pieleszach, jak i do wykonywania makijażu na kimś wystarczająca.
Do moich małych dłoni pasują jak ulał.

Mamy pędzelek do aplikacji cienia bazowego, do rozświetlenia łuku brwiowego, malucha do blendowania i pędzle którymi możemy malować załamanie, czy też dolną powiekę.

Do makijażu oczu mamy prawie wszystko, brak tylko pędzla do kresek, ale i kreski wykonuje się przy użyciu różnych narzędzi.


Włosie jest miękkie, nie drapie, dobrze nabiera i aplikuje cień, jakościowo porównuję je do dopracowanych pędzli Ecotolls sprzedawanych solo.
Ecotools, w przypadku tego zestawu zasługuje na medal.

Ja kupiłam je w promocji, pamiętam tę magię ostatniej sztuki.


Zamykam już etui.

Zestaw wart grzechu, znaczy się zakupu, mamy tu wszystko, czego potrzeba by wyczarować na powiece to co tylko sobie wymarzymy.

Zestaw który przywraca wiarę w jakość pędzelkowych setów.


Miałyście przyjemność z nimi obcować?

sobota, 7 września 2013

Cindy Crawford, Summer Day

Jeszcze zanim lato odejdzie na dobre, gdy za oknem witają mnie nadal ochoczo promienie słońca, przedstawię Wam jeden z zapachów, który w letnie dni często lądował na moim ciele i ze względu na poręczny kształt również w mojej torebce.

Mowa o Cindy Crawford Summer Day, tyle razy miałam pisać recenzję tego zapachu, że w końcu zaczęło mi się wydawać że taka recenzja już się pojawiła. Jednak tak nie było, tak więc szybko nadrabiam zaległości.



Nuty zapachowe:
Nuta głowy: arbuz, papaja, granat, bambus, yuzu.
Nuta serca: konwalia, lilak, hibiskus, orchidea i liście budlei.
Nuta podstawowa: drzewo cedrowe, ambra. 



Woda wita nas radosną, musującą, mieszanką owoców. Nuty wibrują i tańczą na skórze.
Wbrew temu co mamy w nutach głowy, mój nos jest święcie przekonany że są tam cytrusy, tak więc fanki D&G Light Blue, czy Moschino I Love Love, powinny ten zapach polubić.

Jest to lekka, pełna energii mieszanka świeżości, delikatnie jedynie kwiatowa, bo mimo wszystko okraszona witaminową bombą owocową. 

Nie jest przeładowana słodyczą, tej tutaj jak na lekarstwo, jednak mimo to, nie jest to zapach kwaśny, czy cierpki, raczej wyważony, idealnie skrojony.

Mimo że owocowy, to kobiecy, radością kobiety szczęśliwej i pełnej energii. Nie jest to kompozycja dla szukających jednonutowych zapachów dziewczynek.

Nie drażni przy bardzo wysokich temperaturach.

Ciekawy zapach na letnie, wiosenne i ciepłe jesienne dni, choć ja czasem na przekór przyrodzie, sięgam po nie na kilka dni zimą,  by nie dać się ograniczać przez mróz i niepogodę. 

Mimo iż nie jestem ogromną fanką zapachów "gwiazd" to mam w swej kolekcji kilka ciekawych perełek z tej półki, ale o kolejnych kiedy indziej.

Flakon jest bardzo wygodny i poręczny, myślę że kolorystyka dość  dobrze oddaje wnętrze.

Trwałość to około 2-3 godzin na mojej skórze.




Wyciągacie już z szafy cieplejsze kompozycje zapachowe na nadchodzącą już jesień?



piątek, 6 września 2013

Promocja Hebe - okazyjne łupy-zakupy

Znów miała być recenzja, jednak nie mogłam oprzeć się dziś zakupom, tym samym spieszę donieść co upolowałam, póki promocja trwa.


Jestem wielbicielką miceli, gdyby nie one w ogóle bym się nie malowała. Pamiętam ten dylemat lata temu, czy nakładać makijaż, czy też nie?, pod kątem późniejszych męczarni z mleczkami.
Od kiedy na mojej drodze stanął płyn micelarny Bioderma Sensibio, świat makijażu i kolorów mnie zaczarował.


Ostatnio pisałam o upolowanym płynie micelarnym Bioderma 500ml x 2 w cenie 49,99zł. To byłą okazja!

Dziś pod wpływem nowej gazetki skusiłam się na dwupak Sensibio H2O AR 2 x 250ml - w cenie 46,99zł, a to dlatego iż przy zakupie produktu z gamy Sensibio AR, dodawany jest gratis w postaci płynu micelarnego Sensibio AR. Początkowo machnęłam na tę promocję ręką, myśląc że będzie to mini lub 100ml butelka, byłam w błędzie. Gratisem jest butelka 250ml :)


Mam w cenie 46,99zł trzy butelki 250ml. Płynu micelarnego z serii AR nie znam, ale myślę że będzie równie dobry.

Warto skorzystać z tej promocji kupując właśnie te dwupaki,  szukajcie ich u siebie, jeśli nie znajdziecie poproście Panie o poszukanie ich na magazynie.



Kolejny slogan z gazetki, który odnotowałam w pamięci, ale wizualizacja cen dopiero, skusiła mnie na zakup.


Wszędzie czytałam zachwyty nad tym eyelinerem, nad jego pędzelkiem i efektem jaki daje. Plułam sobie w brodę że nie kupiłam go przy promocji -40%. A tu właśnie taka promocja na makijaż oczu Maybelline, cena 13,19zł mówi sama za siebie.

Jestem już po pracy, celowo zmyłam cały makijaż i specjalnie na wyjście na pocztę będę malować się od nowa, testując to cudo.

Dodam jeszcze że promocja obejmuje również cienie Color Tatoo - 13,19zł za sztukę.


Skusiłam się na kolejne dwa Toppery z Essence po 7,99zł za sztukę.


Do tego jeszcze koszyku wylądowały słodkości z Bakal, Kawa w mlecznej i Kawa w białej czekoladzie, po 3,49zł.



Uwielbiam promocje :)
Instynkt łowcy działa :)


Dla zainteresowanych Batiste suchy szampon wchodzi do Hebe :) 


czwartek, 5 września 2013

Farmona, Nivelazione. Ziołowa sól do kąpieli stóp

Od jakiegoś czasu staram się wyrobić w sobie nawyk dbania o stopy, nie takiego od wielkiego dzwonu, czy święta, ale regularnego, codziennego. 
Ze swojej systematyczności nie jestem zadowolona, chciałabym każdego dnia nakładać krem na stopy na noc, raz w tygodniu puścić w ruch ulubioną tarkę, jednak do tej pory na chęciach się kończy.
Jedynym stałym elementem rozpieszczania stóp,  stało się moczenie ich w soli, co jest dla mnie formą relaksu i daje ulgę zmęczonym stopom.
Czas ten uprzyjemnia mi Farmona, Nivelazione. Ziołowa sól do kąpieli stóp.

I o niej chciałam dziś napisać krótką notkę.


Sól zamknięta w wygodnym opakowaniu, w którym mieści się 600g drobnoziarnistej soli.
Jest to ziołowa sól, jednak  o lekko "męskim" zapachu.



Zgadzam się z producentem, kąpiel stóp w tej soli relaksuje, przynosi ulgę, dodatkowo zmiękcza skórę i niesamowicie odświeża. Co do profilaktyki przeciwgrzybiczej, trudno mi się wypowiedzieć. Długo odczuwam świeżość, w pewnym stopniu też mniejsza potliwość.

Lubię te moje rytuały z moczeniem stóp, 15 minut dla siebie, mam nadzieję że ta przyjemność zmobilizuje mnie do rozszerzenia tej części pielęgnacji.



A jak u Was z pielęgnacją stóp? Jesteście regularne, macie swoje ulubione kosmetyki?
Dojrzewam do rzucenia sobie wyzwania, 2 tygodnie systematycznej pielęgnacji stóp, myślę że jak zobaczę super efekty, to nawyk sam wejdzie mi w krew.



środa, 4 września 2013

Zakupy z wyjazdu i nie tylko

Dziś co prawda miałam w planach recenzję, ale zakupy z DM - ów, aż proszą się o oficjalne rozpakowanie.

Nie ma tego wiele, nie to że nic ciekawego tam nie było, wręcz przeciwnie, lubię testować nowości, więc chętnie spróbowałabym ich więcej, jednak nadstan jaki posiadam na półkach, nie pozwalał na zbytnie szaleństwa.

Starałam się kupować rzeczy które szybko zużywam, o których czytałam zachęcające recenzje.


- Głównym celem były jajeczka Ebelin, a te najtrudniej było znaleźć, na kilkanaście odwiedzonych DM-ów znalazłam tylko w jednym, na Słowacji, w Austrii i Czechach brak.
Kupiłam od razu 3, pewnie wzięłabym więcej, jednak pozostałe dwa w tym sklepie, ktoś otwierał i macał paluchami. 2,49Euro.
- Mydło borówkowe i nektarynkowe zużyję z pewnością.
- Olejek z paczulą, ostatni jaki spotkałam, jestem go ciekawa, tym bardziej że nie był planowany. 3,95 Euro
- Męski żel Balea, fajnie pachnie i kosztował poniżej 1 Euro.
- Balea, szampon oczyszczający, bardzo mnie ciekawi, ten z olejkiem kupiłam by móc zdobyć korony czeskie, bo niestety wszystkie kantory były  nieczynne.
- odżywka Alverde
- Balea żel do golenia, 62,9 kCz
- odżywka do włosów w sprayu za 1,2 Euro, obok w drogerii Bipa była po 2,99, wzięłam więc z ciekawości
- maseczka z mocznikiem, ciekawość wzięła górę, kosztowała 1,95Euro o ile dobrze pamiętam
- zestaw bransoletek, -50% mnie skusiło, zapłaciłam za nie 4Euro.

- Szczoteczki Curaprox, kupiłam już na firmowym stoisku, były w DM piętro wyżej, ale 30 koron drożej ;)
- Dwie bransoletki różowe za 60 koron.

Alverde kusiło kolorówką, każdorazowo oglądałam ich korektory, jednak zużywam je w ślimaczym tempie, przyglądałam się też tonikom Neutrogena z kwasem salicylowym, ale toników u mnie zbyt wiele.

Mam nadzieję że nadarzy się okazja by odwiedzić tym razem niemieckie DM.



Jeszcze drobne zakupy z Hebe, w związku ze delikatną zmianą w szafach, nową limitowanką Catrice, niektóre kosmetyki były po 7,99zł

29 Will You Berry me?

Mój kolor, żal było nie brać.































I jeszcze Essence 3,99zł. 02 Smooth Berry




I to by było tyle.


Co nowego u Was?


wtorek, 3 września 2013

Projekt denko - sierpień 2013r

Czas na denko, postanowiłam tym razem nie przedłużać czasu do jego publikacji. Mam tendencję do wydłużania projektów poszczególnych miesięcy, w nadziei że jeszcze coś dorzucę, a potem biadolę że w kolejnym jest mało, a co za tym idzie, korci by 2 czy 3 dni przeciągnąć znowu.
Jest już 3 września i oto denko na ten dzień.


Odnoszę wrażenie że jest dość małe, poprzednie bywały większe, niemniej jednak, jest też coś z kolorówki, a to ogromny sukces (być może w kolejnym będą nawet dwa produkty, nad którymi intensywnie pracuję).


Przybliżę sylwetki zdenkowanych:
 - Płatki Carea z Biedronki, polubiłam się z nimi, nie mam do nich zastrzeżeń, te same nadal są w użyciu
- Woda termalna Avene, super produkt, z pewnością wrócę do niego. Obecnie zużywam Vichy.
- Krem kojący pod oczy Avene Soin apaisant contour des yeux, świetny produkt, nie podrażnia, delikatnie pielęgnuje okolice oczu. Wyciągnęłam w jego miejsce nawilżający krem pod oczy Tołpa, gdyż ten ma najkrótszą datę z produktów na stanie, ciekawe jak się sprawdzi.
- Bioderma Sensibio AR BB Cream, dla mnie zbyt ciemny do stosowania solo, jednak mieszałam go z podkładem, by nadać cerze efektu muśnięcia słońcem.
- Zepter La Danza tonik, ot zwykły tonik, bez szału.
- Soap&Glory Clean Mary, oraz mleczko The Body Shop wersja z Aloesem - nie przepadam za mleczkami do demakijażu i nadal jestem wierna płynom micelarnym, jednak jako że są poupychane w czeluściach mojej szafy, to postanowiłam zacząć je zużywać. Ich stosowanie poprzedza właściwy demakijaż z micelami, wylewam trochę mleczka na dłoń, masuję nim twarz i szybko ścieram papierowym ręcznikiem. To mój sposób na szybkie ich zużycie.
- Bioderma Sensibio H2O kolejna butla rewelacyjnego płynu micelarnego. Następne już w użyciu.
- próbki 3 kroków Clinique - tonik lubię, żel również, co do kremu to  zachwytów brak.
- Efektima Maseczka nawilżająca, szału nie ma
- LilyLolo róż  w kolorze Blushing Rose, piękny, wyrazisty, mocno nasycony róż.
- Lumene baza pod cienie, rewelacyjny produkt, jestem mu wierna od lat, kolejne opakowanie w użyciu.
- Escada Moon Sparkle
- próbki zapachów, oraz odlewka Hermessence Ambre Narguile - za którym okrutnie już tęsknię i chętnie odkupię ponownie odlewkę.

 Ciało i włosy:
 - Ocet jabłkowy, kupiony z myślą o piciu, jednak skończył w pielęgnacji włosów, do ostatniego płukania.
- Lirene, Peeling do ciała, szukam dalej...
 - Isana żel do golenia, kolejne już w użyciu.
Oilmedica, Maska i odżywka do włosów Olej kokosowy i 8 składników odżywczych, powtórki nie będzie, czysty olej sprawdzał się lepiej.
- Szampon który zużywałam do zmywania oleju.
- Sanoflore, żel majerankowy, bez szału, a spodziewałam się upojnego zapachu
- Velvetic, krem do depilacji, nie rusza moich włosków, bubel
- Joanna, Sensual, Krem do depilacji, całkiem dobry, być może pokuszę się o recenzję.
- próbki: Physiogel zużywam do mycia pędzli, ale w tej roli jest równie średni.


Szału nie ma z tymi moimi zużyciami w tym miesiącu, jednak jest to dla mnie motywacja by w kolejnym  bardziej się postarać.
Obecnie jako wyzwanie stawiam sobie oprócz zużywania kolorówki, wykańczanie balsamów do ciała. Te to już zupełnie dna nie mają. Moje nogi wołają o nawilżenie, a ja jakoś jestem głucha na ich prośby.

Zabieram się za kolejne denkowce.