sobota, 21 maja 2016

The Secret Soap Story. Peeling Zielona Kawa - gałka rozpusty.

Jakiś czas temu miałam okazję uczestniczyć w Targach kosmetycznych Lne w Krakowie. Tym razem motorem napędowym całego wypadu była druga połowa, która postanowiła wpłynąć na poprawę mojego humoru.
Zobligowana zbliżającym się wydarzeniem, spisałam naprędce produkty które mogłabym tam kupić, miałam świadomość że wracając z pustymi rękami, sprawiłabym mu ogromny zawód.
Jednym z punktów na liście były peelingi, posiadane wcześniej zużyłam do końca, a nie miałam pomysłu jaki kupić tym razem.

Niestety, wybór tego typu produktów na targach nie był zbyt bogaty, niemniej jednak zainteresowała mnie oferta stoiska The Secret Soap Story, które przyciągało zapachem.


Ceny zwalały z nóg.
Duże opakowania peelingów kosztowały krocie, jednak jak już się tam zatrzymałam, to musiałam coś kupić.
Wybór padł na oferowane w sprzedaży na gałki peelingi.


Przełknęłam cenę 10zł za gałkę i zdecydowałam się na Zieloną kawę.


Mama stwierdziła - "zrobisz sobie wieczór SPA", a ja widziałam oczami wyobraźni raczej spazmatyczny szloch rozczarowania.

 Niestety rzeczywistość okazała się być inna...


Użycie peelingu sprawiło mi niesamowitą frajdę, rozpieszczało zapachem zielonej kawy, świeżej, orzeźwiającej i dodającej energii. Okazało się również, że peeling nie zostawia skóry otłuszczonej, a tego obawiałam się najbardziej. Kosmetyk świetnie masował skórę, poprawiając krążenie, a to dzięki dość dużym drobinkom. Skóra stała się gładka i miła w dotyku.

No i tutaj nie wiem czy powinnam napisać stety, nie niestety.

Peeling spełnia wszystkie moje oczekiwania, robi to co powinien, jedynym minusem jest cena. Każdorazowe przeliczenie jednego użycia, na kosztującą 10zł gałkę, skutecznie studzi mój entuzjazm.

Niemniej jednak kosmetyk sprawdza się fenomenalnie i być może jeszcze kiedyś skuszę się na małe co nieco.


Jaki peeling stoi obecnie w Waszej łazience?

czwartek, 12 maja 2016

Nivea. Odżywka pielęgnująca Repair&Targeted Care. Włosy suche i łamliwe.

Jakiś czas temu odżywki i szampony Nivea, przeszły pewien "lifting", zmieniła się po części ich szata graficzna, oraz kształt opakowania.
Czy poszły za tym również zmiany w formułach i jakości samych kosmetyków?


Niestety tak.
Miałam okazję stosować odżywkę do włosów suchych i łamliwych Repair & Targeted Care i muszę przyznać że o ile wcześniej używane odżywki Nivea spełniały swoją rolę i ich działanie było dla mnie satysfakcjonujące, tak teraz pozostał pewien niesmak i niedosyt.

Jedyne co robi ten kosmetyk, to ułatwianie rozczesywania, nie wpływa jednak w żaden sposób na poprawę wyglądu włosa. Nadal są one suche, matowe i szorstkie, a ich wygląd jest daleki od ideału. Mam po prostu suche strąki na głowie, bez blasku, bez życia, bez odrobiny nawilżenia.

Z trudem wykończyłam to opakowanie, posiłkując się co jakiś czas maską, by choć na chwilę przywrócić włosom jako taki wygląd. Niestety odżywka ta mnie rozczarowała i z pewnością będę się trzymać od niej z daleka.

A jak jest w Waszym przypadku, czy nowe odżywki Nivea przypadły Wam do gustu?

piątek, 6 maja 2016

Zakupy z kwietnia 2016r

Kolejny oszczędny miesiąc, niejako z wyboru, a po części z konieczności. Niewiele pojawiło się więc nowych rzeczy, które mogłabym pokazać w tym wątku.
Większość rzeczy to niezbędniki na zapas, więc ich zakup jest całkowicie zwolniony z wyrzutów sumienia.



Końcówki do szczoteczki Oral-B, za 8 sztuk zapłaciłam coś około 63zł.
Płyny Tetesept sponsorowała mama, która upolowała je w Tk Maxx, każdy po 12,99zł.



Skromne zakupy z Lne, na które zabrała mnie druga połowa w ramach działań na poprawę humoru. Aceton na zapas, Maestro dla przyjemności, peeling z konieczności, mydełka na prezenty i kolczyki na lata.



Pasty - jest ich tyle jakbym miała w planach je jeść. Pierwsza była koniecznością, reszta już na zapas, korzystając z promocji w Hebe, gdzie zestaw z mini płynem kosztował 9,99zł. Lacalut Aciv jest niezawodna.


I to wszystko, nie ma tego zbyt wiele, co wcale nie oznacza, że moje oszczędności pną się w górę, niestety pochłaniają je inne wydatki. Niemniej jednak im rzadziej wychodzę, tym mniej wydaję.

A jak Wasze zakupy w minionym miesiącu?

czwartek, 5 maja 2016

Projekt denko - kwiecień 2016r

Pierwszy już za nami, a u mnie mały poślizg, miejmy nadzieję że z kolejnymi miesiącami obejdzie się bez takich niespodziewanych nieobecności.
 Z początkiem miesiąca przyszła pora na projekt denko, który jest zaskakująco jak na mnie mizerny.
Więcej tu miniatur, ale i z nimi trzeba się uporać, a do tego była właśnie okazja.


- dr. Hauschka. Puder jedwabny, lata temu był to mój niezawodny puder matujący, z czasem naszła mnie chęć na testowanie nowości, a ten poszedł w odstawkę, niewykluczone że do niego wrócę, bo jest bardzo skuteczny i wydajny.
- Dermika Skin Calligraphy. Krem na noc, który mi nie służył. Nijak nie spełniał moich oczekiwań.
- Lierac. Hydra-Chrono. Intense Rehydrating Balm. Jestem z lepiej nawilżających kremów jakie ostatnio było mi dane używać. Mam za sobą kilka takich tubek i jestem niesamowicie zadowolona z efektu nawilżenia.
- Uriage. Hyseac żel do mycia twarzy, mimo obaw o nadmierne wysuszania sprawdzał się zadowalająco.
- Dermedic. Linum. Emolient. Kojący krem nawilżający, przyznam się że zużyłam go do nawilżania ekstremalnie wysuszonych partii ciała. Sprawdził się w tej roli bardzo dobrze.
- Yoskine Łagodzący tonik przeciwzmarszczkowy, poprawny, ale szukam dalej - recenzja
- Lacalut Activ, moja ulubiona pasta, nic tak dobrze nie oczyszcza, chroniąc przy tym dziąsła.
- saszetka mikrodermabrazji BeautyLab, dobra, choć peeling z korundem Fitomed ma większą siłę.
- Eucerin, Olejek pod prysznic, który pachniał delikatnie, nie drażniąc nosa, a przy tym nie wysuszał i tak mocno ciągnącej skóry - recenzja.
- Tetesept, płyn do kąpieli o jednym z delikatniejszych zapachów, lubię tę pianę i kolor.
- Palmer's Shea Butter. Piękny świeży zapach i bardzo dobre efekty nawilżające.
- Tołpa Intima. Regenerujący płyn do higieny intymnej, lubię tę serie Tołpa i Wam tez polecam.
- Timotei szampon, dobrze oczyszczał i nie plątał nadmiernie.
- Bioelixire. Argan Oil, jeden z moich ulubionych olejków na końcówki. Tani, a robi to co powinien.
- Nivea. Repair, odżywka do włosów, co do której miałam duże oczekiwania i niestety rozczarowałam się, ale o tym już wkrótce w recenzji.
- John Frieda, dziwak jakich mało - recenzja.

Nie ma tego wiele, szczególnie mając w pamięci moje dotychczasowe denka.

A jak Wam poszło w minionym miesiącu? Znacie któryś z wykończonych przeze mnie produktów?