piątek, 28 listopada 2014

Astor. Tusz Stimulash Volume.

Dziś przyszła pora na recenzję produktu do makijażu. Mimo iż ta część kosmetycznego świata, ciekawi mnie niemniej niż inne, a czasem potrafi okręcić mnie sobie wokół palca i zniewolić kusząc co i rusz do nowych zakupów, tak na blogu, kolorówkowych wpisów jak na lekarstwo.

Głównym powodem jest niestety kłopot z robieniem zdjęć, do których potrzebuję dziennego światła, a niczym kret, ciągle jestem w mroku.

Udało mi się na przełomie kilku tygodni zgromadzić fotki do tej notki. Mogę więc przedstawić tusz, który jest ze mną od jakiegoś czasu.


Astor StimuLash Volume, charakteryzuje się klasyczną szczoteczką, która nikomu nie powinna przysporzyć trudności podczas aplikacji tuszu.


Tusz od nowości miał bezproblemową konsystencję, nie sklejał rzęs, nie nabierało się go zbyt wiele.
Co przekłada się również z pewnością na jego żywotność, nie będzie dane mi z nim długo popracować, jeśli od początku jest bardziej suchy niż przyjęta norma. Czytając recenzje, widzę że taki jego urok, a nie jest to wina pojedynczego egzemplarza.

Sam tusz, według założeń producenta - pogrubiający, ja nazwałabym raczej wydłużającym. Nie ma mowy o jakimś znacznym pogrubieniu, sporo trzeba by się tą szczoteczką namachać, by uzyskać wyrazisty efekt. Natomiast w przypadku makijażu dziennego, sprawdza się poprawnie, zapewniając pokreślenie makijażu oka, choć niestety bez fajerwerków i zachwytów.

Poniżej zdjęcia makijażu, jaki noszę bardzo często w ostatnich tygodniach, na rzęsach opisywany tusz.




Szału nie ma, choć na plus muszę przyznać to, że nie skleja rzęs i nie kruszy się w ciągu dnia. Dla mnie to jednak trochę za mało, by móc pomyśleć kiedyś o powtórce.

Używałyście go, po jakie tusze sięgacie?

czwartek, 27 listopada 2014

Kneipp. Kryształki do kąpieli. Prowansalskie sny lawendowe.

Kolejny produkt marki Kneipp przewinął się przez moją łazienkę w ostatnich tygodniach.
Tym razem były to kryształki do kąpieli, które miały za zadanie uspokoić, ukoić nerwy, a miał w tym z pewnością pomagać zapach lawendy.


Mimo iż producent sugeruje, że jedna saszetka przeznaczona jest na jedną kąpiel, ja wykorzystałam ją na dwa razy. Przy takich proporcjach kryształki nadal zmieniały kolor wody na fioletowy, więc efekt był zachowany. Przy takim dozowaniu osłabiłam nieco zapach lawendy, za którym nie przepadam, więc takie stosowanie polecam.


Kryształki to dobry pomysł na drobny upominek dla osób, które uwielbiają kąpiele.  Choć sama unikałabym tak specyficznego zapachu jak ten - lawendowy, nie jest on na tyle uniwersalny, by nie przyprawić o ból głowy.

Sama kąpiel w fioletowo zabarwionej wodzie to dla mnie ogromna frajda. Skóra nie jest w najmniejszym stopniu wysuszona, a wydaje się być gładka i napięta, bez uczucia niekomfortowego ściągnięcia.

Cena 6,99zł to nie majątek, więc chętnie wypróbuję inne warianty dostępne w Hebe i te na stronie ich sklepu internetowego.

Nie oczekuję od tego typu produktów zaskakujących efektów pielęgnacyjnych, mają mi umilić wieczorną kąpiel i robią to.



Znacie firmę Kneipp, lubicie ich produktów, jakie polecacie?

poniedziałek, 17 listopada 2014

Zakupy z 30. Kongresu Lne & Spa i Targów w Krakowie.

Były Targi i relacja z nich na blogu, pora więc na pokazanie zakupów.
Nie ma tego wiele, bo jak pisałam wcześniej, niewiele już potrzebuję. Niemniej jednak są tu moje pewniaki i coś co było na mojej liście zakupów od wielu miesięcy.

Zapraszam


- Yasumi. Gąbki Konjac w rozmiarze S, są punktem obowiązkowym każdych targów, sięgam po nie każdego dnia i nie wyobrażam sobie oczyszczania twarzy bez ich pomocy. W gratisie dostałam mini tonik, oraz cień-kredkę. Targowa, promocyjna cena gąbki w rozmiarze S, to 13zł

Yasumi. Konjac Sponge S


- Pierre Rene, pędzel kulka nr 10, chciałam zdublować jeszcze nr 5, jednak tych już niestety nie było, a szkoda. Bardzo lubię ich pędzle. Zapłaciłam za niego ok. 12zł
 - Cień w sztyfcie Studios 5zł



- Maestro, moja obecność na ich stoisku nie powinna nikogo dziwić. Na tych Targach pobiłam chyba swój rekord, bo dokonywałam tam zakupów trzykrotnie w ciągu godziny, czy też półtorej. Najpierw pędzle do cieni, potem wymarzony pas na pędzle, a na końcu te do twarzy.


Spełnienie marzeń :)

Maestro 80zł

To już wszystko, portfel jest lżejszy, a półki uginają się pod ciężarem. Teraz pora się tym wszystkim nacieszyć.



niedziela, 16 listopada 2014

30. Międzynarodowy Kongres LNE & Spa i Targi Kosmetyczne.

30. jubileuszowa edycja Kongresu i Targów Lne & Spa to wydarzenie którego nie mogłam ominąć, szczególnym motorem napędzającym mnie do tego, by się tam pojawić, był fakt zmiany dotychczasowej lokalizacji.

Niestety ograniczenia czasowe sprawiły że nie mogłam uczestniczyć w wykładach, czy też warsztatach, ale za to bardzo dokładnie zwiedziłam całe Targi.

Nową lokalizację oceniam bardzo pozytywnie. Wreszcie wszystko jest na jednym poziomie, alejki są przejrzyście i prosto rozmieszczone. Co prawda może w niektórych miejscach było momentami zbyt ciasno, ale to raczej świadczy o  sporym zainteresowaniu niektórymi firmami i ich ofertą.

Jak na każdych Targach, skierowałam swoje kroki w kierunku kilku ulubionych stoisk. Pewniakami są każdorazowo Yasumi i Maestro, od nich nigdy nie wyjdę z pustymi rękami. Dodatkowo zaskoczyła mnie obecność firmy Pierre Rene, muszę przyznać że bardzo pozytywnie, choć nie mieli już nr pędzelków na które polowałam, a których jakość muszę pochwalić. Zdublowałam sobie tylko jednego z ulubieńców, ale o tym w kolejnym wpisie.

Nadal brakuje mi obecności na targach takich marek jak: Costasy, Gosh/Lumene, Peggy Sage, Ardell, które spotkałam na Beauty Forum w Warszawie.

Niemniej jednak wyjazd uważam za udany, nowa lokalizacja zdała egzamin.

Standardowo na Targi zabrałam aparat, pokażę więc co można znaleźć na takiej imprezie.

Zapraszam do oglądania.


































Zakupy które zrobiłam na targach sprawiły mi mnóstwo radości, ale o tym w kolejnym wpisie. Nie ma tego wiele, ale też wiele nie potrzebowałam.

Mam nadzieję że powyższe zdjęcia choć trochę Was zaciekawiły, na tyle, by targi stały się Waszym udziałem w kolejnej edycji.

sobota, 15 listopada 2014

Yasumi, Konjac Sponge. Gąbka Konjac - Aloe Vera

Nie jest dla części z Was zaskoczeniem, że w mojej codziennej pielęgnacji nadal królują gąbki Konjac. W najmniejszym stopniu nie kuszą mnie żadne szczoteczki do mycia twarzy, bo to z czego korzystam, w 100% mnie satysfakcjonuje.

Od wielu miesięcy sięgam po gąbki Konjac, których bogatą ofertę znalazłam wśród produktów marki Yasumi. Na ostatnich Targach w Warszawie zrobiłam ich niemały zapas, korzystając z dobrej promocji.


Od kilku tygodni wieczorne oczyszczanie twarzy umila mi wariant Aloe Vera, przeznaczony  według wskazówek producenta do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej.

Oprócz koloru gąbki, zauważyłam pewną różnicę między nią, a poprzednio używanymi: Bamboo Charcoal, czy też Pure. Aloesowa gąbka po namoczeniu sprawia wrażenie czymś nasączonej, czego nie doświadczyłam wcześniej.

I ten wariant idealnie sprawdza się podczas wieczornego oczyszczania twarzy, uwielbiam chwilę masażu gąbką. Rewelacyjnie odświeża i oczyszcza. Nie ma dnia bym po nią nie sięgała, to mój stały rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie porządnego i dokładnego zakończenia demakijażu.

Mimo iż gąbka ta skierowana jest do cer suchych, to świetnie współpracuje z moją mieszaną, kapryśną i nadwrażliwą.

Zaraz po użyciu wieszam ją w pokoju, by miała możliwość wyschnąć, w ten sposób służy mi długie miesiące.

Kształt i wielkość gąbki w rozmiarze S, idealnie mieści się w dłoni. Mimo intensywnego używania, do ostatnich dni gąbki nie rwą się i nie kruszą.

Serdecznie polecam, uczucie czystości i odświeżenia jest niesamowite, mycie dłońmi to jednak nie to samo.

Mam nadzieję że na Targach w Krakowie będzie obowiązywać ta sama promocja co podczas tych minionych w Warszawie i zaopatrzę się w zapas na najbliższe miesiące.


Sobota, chwila wolnego, więc pora na hurtowe pranie.


wtorek, 11 listopada 2014

L'biotica Biovax. NutriQuick. Dwufazowa odżywka bez spłukiwania. Naturalne oleje

Markę  L'biotica Biovax większość zna, bądź kojarzy chociażby, poprzez ofertę masek do włosów, które również miałam okazję używać. Dziś chciałam jednak napisać kilka słów o odżywce dwufazowej bez spłukiwania, a dokładnie o jej wariancie Naturalne oleje.


Zapłaciłam za nią kilkanaście złotych, jak na pojemność 200ml cena jest adekwatna. Częste promocje skłaniają do przetestowania czegoś innego, niż do znudzenia wałkowane Gliss Kur. Włosom również przyda się miła odmiana.


Kartonik, w który zapakowana jest odżywka, jest przepełniony informacjami. Trudno w sklepie podczas zakupów, zapoznać się z nimi wnikliwie.

Mnie bardziej interesowało to, co jest wewnątrz. Jak się okazało są tam plusy i minusy.


Minus, który zasługuje na uwagę to opakowanie. O ile sam atomizer świetnie rozpyla płyn, tak kształt opakowania wymaga trzymania go oburącz. Masywny dół i wąska szyjka sprawia że podczas naciskania atomizera, butelka wypada z ręki, każdorazowo muszę ją więc podtrzymywać. O wiele bardziej komfortowa i nie sprawiająca żadnych problemów jest butelka Gliss Kur, czy ich odpowiednik Dove. Według mnie opakowanie jest niedopracowane, wygoda używania jest bardzo istotna, zwłaszcza że po odżywkę sięgam codziennie.

Sam efekt i działanie odżywki, to już tylko i wyłącznie plusy. Z całą pewnością ułatwia rozczesywanie, nie powodując przeciążenia włosów, sprawia że stają się sypkie i miękkie w dotyku. Zapach jest ładny, żałuję więc że nie utrzymuje się na włosach. Nie  wyobrażam sobie nie spryskiwać włosów odżywką po myciu, mimo stosowania odżywek do spłukiwania. To również dzięki nim włosy wyglądają na zdrowsze, zaczynają błyszczeć.


Biovax bez spłukiwania bezsprzecznie zasługuje na uwagę i docenienie. Jeśli tylko producent zmieni opakowanie, będę sięgać po nie częściej i z chęcią wypróbuję inne warianty.


Używałyście produktów Biovax do włosów? Czy Wam tak samo jak mnie przeszkadza nieporęczny kształt butelki?

piątek, 7 listopada 2014

Kneipp. Pielęgnujący olejek do kąpieli. Kwiat migdała. Jedwabna skóra.

Kąpiele, prawdziwa uczta dla zmysłów, rozpusta w biały dzień. Chwila dla mnie i tylko dla mnie.
Nic nie koi tak jak kąpiel, zazwyczaj skołatane nerwy i wyczerpane mięśnie, ale pozytywne skutki kąpieli odczuwam tylko wtedy, gdy woda i kosmetyki myjące nie wysuszają skóry i nie powodują nieprzyjemnego ściągnięcia i pieczenia.
Pierwsze chłodne dni to prawdziwy sprawdzian dla mojej skóry, tym razem by uniknąć rozczarowania i dyskomfortu raczyłam się Pielęgnującym olejkiem do kąpieli firmy Kneipp, która od niedawna jest dostępna na polskim rynku, a dokładniej w sieci drogerii Hebe.

Kosmetyk kupiłam spontanicznie, ot był tani - 6,99zł, a ja lubię kąpiele, szczególnie te pachnące.


Niewielka pojemność olejku spowodowała chwilę zawahania, jednak mając w pamięci rewelacyjne sole do kąpieli tej marki, kupione na urlopie, musiałam coś zabrać do domu na przetestowanie.

Kosmetyk ma bardzo przyjemny zapach, słodki, kwiatowy, otulający. Odbieram go bardzo pozytywnie i jest jego niewątpliwą zaletą.



Olejek z pewnością zmiękcza wodę, zabezpiecza przed wysuszeniem skóry, delikatnie ją również natłuszczając. Pozostawia ją nawilżoną, miękką w dotyku, gładką i pachnącą.


 Producent na opakowaniu sugeruje że "20ml = 1-2 kąpieli".

Tylko przy pierwszym użyciu chciałam się do tej wskazówki dostosować, przy kolejnych dzieliłam produkt oszczędniej, wlewając do wody tylko kilka kropel. W innym razie mam problem, by palcami stóp kontrolować utrzymanie się na powierzchni. Stopy ślizgają się po ściankach wanny i tonę ;)

Później oczywiście należy wannę dokładnie wyszorować, niezależnie czy szczędziłam każdej kropli, czy rządziłam się z rozmachem. Poślizg bywa widowiskowy.


Olejek używałam z dużą przyjemnością, choć muszę przyznać że jako kolejny z pewnością wybiorę płyn do kąpieli tej marki. Po szkoleniu z produktów Kneipp mam szczególną ochotę na jeden z ich wariantów zapachowych.



Polecam ten produkt tym, którzy uwielbiają kąpiele, te długie, relaksujące i borykają się z tego powodu z wysuszoną skórą. Zapach i natłuszczenie skóry, daje niesamowite ukojenie i komfort.

Za 6,99zł można sobie sprawić takie domowe, wieczorne SPA.

Polecacie jakieś produkty tej marki?