poniedziałek, 30 czerwca 2014

Misslyn. Eyelash curler - zalotka

Misslyn nie jest znaną i popularną firmą, ich szafy można spotkać chyba jedynie w Hebe.

Ma jednak w swojej ofercie kilka ciekawych produktów, szczególną popularnością cieszą się kolorowe kredki do oczu, które posiadają szeroką paletę barw, w tym wiele odcieni fioletu i zieleni, czyli kolorów które lubię :), oraz potrójne cienie do powiek o perłowym wykończeniu.

Moim faworytem od nich, jest pęseta, którą opisywałam na blogu, jakiś czas temu.
Recenzję możecie przeczytać tutaj:
http://bluegirl-ewa.blogspot.com/2014/04/misslyn-high-precision-tweezers.html

Podczas którejś z wcześniejszych promocji na szafy makijażowe, skusiłam się również na zalotkę tej marki.


Cena regularna jaką kojarzę to coś powyżej 20zł, czyli drogo według mnie, jednak w czasie akcji typu -40% jej cena jest bardziej przystępna.

Plusem, który przemawia na jej korzyść jest zapasowa gumka, którą nie każda kupowana przeze mnie wcześniej zalotka posiadała.


Zalotka jest wygodna i poręczna, solidnie wykonana.

Sama guma jest dość twarda na początku, jednak po kilku użyciach delikatnie się wyrabia i świetnie współpracuje z moimi rzęsami.
Jest sprężysta, przez co nie niszczy rzęs, nie łamie ich.

Długość gumki jest odpowiednia, łapie wszystkie rzęsy bez wyjątku, nawet te w zewnętrznym i wewnętrznym kąciku.


Czy różni się czymś od innych, tańszych zalotek?
Według mnie tak.

Całość jest solidniej wykonana, nie rozpada się w rękach. Gumka mimo codziennego używania, nie nosi jeszcze śladów zużycia. Przy niektórych zalotkach, w krótkim czasie od zakupu, gumka miała wgłębienie w miejscu dociskania, co powodowało łamanie rzęs.

 Myślę że posłuży mi jeszcze przez długi, długi czas.

Używacie zalotki przy codziennym makijażu?

Jako posiadaczka średnio długich rzęs, które są proste jak drut, muszę posiłkować się zalotką każdego dnia, inaczej trudne staje się nawet ich wytuszowanie.

11 komentarzy:

  1. Kiedyś używałam zalotki, ale dawno już tego nie robię :) Właściwie nie wiem dlaczego, chyba chętnie bym powróciła do tego zwyczaju :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda solidnie. Ja od kilku lat używam czarnej zalotki z Inglota i u mnie sprawdza się świetnie i ja także nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez użycia zalotki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę osobom które mają swoje naturalne podkręcone rzęsy, ja również bez zalotki nie wyobrażam sobie dnia codziennego

      Usuń
  3. ja mam jakąś chińską termiczną zalotkę i też jest fajna. Używam od czasu do czasu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam termiczną zalotkę, ale raczej rzadko korzystam z takich cudów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja w tym momencie uzywam zalotke emite , jestem z niej bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie posaidam ale cały czas chce sobie kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam zalotke ale nie pamietam kiedy ja uzywałam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja używam zalotki raz na ruski rok :) dla mnie pewnie starczyłaby na wieki:P:P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie mam potrzeby używać zalotki - ale warto wiedzieć jaką ewentualnie kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie używam zalotki by nie niszczyć rzęs ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń