środa, 27 kwietnia 2016

Vaseline. Intensive care. Essential healing. Balsam bez wad.

Subtelny zapach, to cecha na którą zwracam obecnie szczególną uwagę, jeśli chodzi o moją pielęgnację, zarówno twarzy, jak i ciała. Wśród wielu ulubieńców w kilku kategoriach, królowały intensywne, mocne zapachy, które w tym momencie niestety stały się odpychające.
Poszukując balsamu na te dni, warunkiem był brak zapachu, bądź jego niezwykła delikatność.

Udało mi się znaleźć coś, co zapewnia mi wystarczający poziom nawilżenia, przywraca komfort noszenia własnej skóry, a do tego nie drażni ciężkim zapachem.


Vaseline. Intensive care. Essential healing, nie jest balsamem bezzapachowym, posiada lekką, świeżą kompozycję zapachową, która na ten moment jest dla mnie przyjemna, a nawet umila mi czas stosowania balsamu.
Lekka konsystencja stanowi dodatkową zaletę, gdyż skraca do minimum czas spędzany w łazience, dzięki czemu szybciej można wrócić do łóżka. Właściwości nawilżające oceniam jako dobre, a nawet bardzo dobre, w zależności od wysuszenia skóry. Niemniej jednak na ten moment są dla mnie w większości partii ciała wystarczające.


Nie mam chyba żadnych zastrzeżeń co do tego produktu, dla mnie na ten moment jest to kosmetyk bez wad i jeśli poszukujecie czegoś do nawilżania ciała, a Wasze nosy są teraz szczególnie wrażliwe na zapachy, to może i dla Was będzie to dobry wybór.

Jakiego balsamu używacie obecnie?

wtorek, 26 kwietnia 2016

Farmona. Seboravit. Odżywka do włosów tłustych.

Po zachwycających efektach, jakie zyskałam dzięki wcierce Jantar, poszłam za ciosem i kupiłam odżywkę w podobnej formie, choć o innych właściwościach - Seboravit, tego samego producenta Farmona.
Co prawda wcierka Jantar ładnie odbija włosy od nasady i dłużej wyglądają na świeże, chciałam jednak coś nowego.
Jak oceniam swoją decyzję po kilku tygodniach używania?
Zapraszam do dalszej części recenzji.


Nie będę ściemniać i bez zbędnego przedłużania przyznam że trzeba było jednak pozostać przy wcierce Jantar.


Piękne obietnice, zacny skład, ale co z tego, skoro efekty marne, albo i żadne.
Zmniejszenie przetłuszczania włosów, to to na co liczyłam i nie dostałam.

Zapach mocno wyczuwalny, intensywny, ale szybko ulatnia się z włosów, za to więc nie umniejszam jej punktacji, choć nie mam z czego umniejszać. Zalet niestety nie widzę, odżywka nie wpłynęła nawet w najmniejszym stopniu na zmniejszenie przetłuszczania włosów.

Mogę spryskiwać, wcierać i nic.



Spodziewałam się spełnienia obietnic producentów, oraz swoich oczekiwań, niestety rozczarowałam się.
Z podkulonym ogonem wrócę do wcierki Jantar.

Stosowałyście Seboravit, może macie lepszą o niej opinię?

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Mixa. Tonik do demakijażu. Przeciw przesuszaniu, skóra sucha.

Tonik, codzienna rutyna, o której nie powinno się zapominać. Kosmetyk który przywraca właściwe ph skóry i pozwala działać z pełną siłą, później aplikowanym kosmetykom.

Mam w tej kategorii kilka kosmetyków, które miło wspominam, niemniej jednak kiedy tylko mam okazję wypróbować coś nowego, nie zastanawiam się ani chwili. Szczególnie jeśli etykieta kusi informacją, że produkt przeznaczony jest dla skóry przesuszonej, suchej, wrażliwej, czyli idealnie dla mojej.


Marka Mixa jest znana chyba wszystkim, chociażby ze słyszenia, ja sama wcześniej nie miałam chyba okazji używać żadnego z produktów w pełnowymiarowej formie. Tonik był więc świetną okazją do zapoznania się z ofertą firmy.


Widząc opakowanie, większość ucieszy forma dozowania, czyli pompka, niestety tutaj nie jest to najlepsze rozwiązanie. Naciskając mechanizm rozpryskujemy płyn wokoło, nawet bliskie przysunięcie wacika wcale nie załatwia sprawy. Raz że tracimy przy tym nerwy, a dwa - sam produkt.
Zdecydowanie przy takiej formule, przy tak płynnym produkcie, pompka zupełnie się nie sprawdza, chlusta na boki niczym fontanna.

Sam kosmetyk, a szczególnie jego delikatność zasługuje na duże uznanie. Nawet przy ekstremalnie wysuszonej skórze, mocno podrażnionej, nie daje uczucia pieczenia, rozdrażnienia czy zaczerwienienia. Koi, łagodzi, odświeża i niweluje uczucie ściągnięcia.
Poza opakowaniem, nie dostrzegam żadnych wad, zapach nie drażni, a tonik pozostawia skórę miękką, gładką, bez lepkiej warstwy.

Nie używam toniku do demakijażu, a jedynie dla wyrównania ph po myciu, ewentualnie dla odświeżenia w ciągu dnia. W tej roli sprawdza się rewelacyjnie.

200ml starcza na długo, a gdyby nie opakowanie, to pewnie na jeszcze dłużej. 
Ceny tych kosmetyków są porównywalne z innymi drogeryjnymi, więc plusem jest też to, że nie rujnują portfela. Polecam więc posiadaczkom cery wrażliwej i przesuszonej, myślę że będziecie zadowolone.

Używacie, lubicie produkty marki Mixa?

środa, 13 kwietnia 2016

Eucerin. Olejek pod prysznic. Wybawienie przy suchej skórze, gdy musisz również odpocząć od intensywnych zapachów.

Olejek pod prysznic, nie jest to raczej dla większości chleb powszedni. Tak jak i kanapki nie dla wszystkich są teraz codziennym śniadaniem, wszak teraz owsianki, musli itp. zdecydowanie częściej goszczą na stołach.
Nie o jedzeniu dziś jednak, a o kąpieli, o czymś pachnącym delikatnie, nie dającym takiej piany, na jakiej do tej pory mi zależało.

Eucerin, Olejek pod prysznic dla skóry suchej pojawił się na mojej półce już jakiś czas temu, miałam go używać początkiem zimy, ale wkroczył do łazienki z jej końcem, a nawet powitał tam wiosnę.


Okres jego bytności w łazience świadczy o niczym innym, jak o tym, że pomimo moich obaw jest dosyć wydajny. Wcale go sobie nie szczędzę, muszę bowiem odczuwać komfort bycia czystą i umytą. Sam olejek nie daje dużej piany, więc wyklucza to od razu oszczędność każdej kropli, poślizg i piana, nawet mała, musi być.

Jedną z zalet olejku, jest jego bardzo delikatny zapach, dla mnie prawie niewyczuwalny. Na dany moment odbieram to jako ogromny plus, kiedy wszystko inne drażni i powoduje ból głowy, trzeba niwelować intensywne wonie.
Drugi ważny aspekt, to właściwości nawilżające, które przyjmuję teraz w każdej postaci z otwartymi ramionami. Olejek przy ekstremalnie wysuszonej skórze daje uczucie ukojenia, nie powoduje ściągnięcia, wysuszenia, czy zaczerwienienia. Owszem, bez balsamu się nie obejdzie, mimo wszystko wybieram teraz formę olejku, zamiast standardowego żelu, do mycia ciała.



Marka do tanich niestety nie należy, niestety znika też z polskich półek. Nadal można dostać jednak te kosmetyki w naszych aptekach, w bardzo korzystnych promocjach.

Myślę że osoby z bardzo wysuszoną, ściągniętą skórą, będą zadowolone z tego produktu.


Sięgacie czasem po olejki pod prysznic?

wtorek, 5 kwietnia 2016

Tołpa Green. Odbudowa. Regenerująca odżywka do włosów zniszczonych.

Czasem coś się dobrze zapowiada, czasem mamy wobec czegoś wielkie oczekiwania. Nie bierze się to znikąd, bo i opinie dobre, skład zachęcający, a potem kupujemy, stosujemy i otwieramy szeroko oczy ze zdziwienia. Bynajmniej nie dlatego że robi tak wielkie wrażenie, czasem rzeczywistość jest zgoła inna, niż tego oczekiwaliśmy.
Wielkim rozczarowaniem minionych miesięcy jest odżywka Tołpa, która mimo tak wielu pozytywnych opinii, okazała się bublem jakich mało.


Nastawiona byłam na cuda, na efekt który będzie zauważalny gołym okiem, na miękkość, gładkość, nawilżenie, no nie, nic z tych rzeczy!
Miałam wrażenie że nakładam na włosy klej szkolny, ba! nawet mój nos płatał mi ostatnio takie figle że ja go tam czułam!


Po pierwszych zastosowaniach, które przynosiły więcej szkody niż pożytku, próbowałam trzymać ją krócej, stosować rzadziej, zmywać dłużej i dokładniej, a mimo to włosy były okrutnie obciążone, zbijały się w mało estetyczne strąki, szybko traciły świeżość i stały się moją zmorą dnia powszedniego.


W międzyczasie zmieniałam szampon, ale to nie on był przyczyną, bo przy zastosowaniu innej odżywki, czy maski włosy wyglądały dobrze, a wystarczyła chwila z tą odżywką na włosach i nie poznawałam swojego odbicia w lustrze.

Odżywka w teorii dla mnie, dla włosów suchych i zniszczonych, ale w praktyce - z odrazą patrzyłam na tubę stojącą w łazience, z niechęcią próbowałam znaleźć na nią sposób, jednak ostatecznie się poddałam. Nie dla mnie ona, nie dla moich włosów.



Może któraś z Was miała okazję ją stosować i jest z niej zadowolona?

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Zakupy z marca 2016r. powinny się tutaj pojawić...

No właśnie, powinny...
Stała się jednak rzecz niespodziewana. Szczególnie dla mnie samej, jak i dla tych którzy śledzą mnie od jakiegoś czasu i znają tę serię notek.

W marcu bowiem nie kupiłam nic kosmetycznego, mało tego, brak jakiejkolwiek durnostojki do mieszkania, czy jakiegokolwiek nawet ciucha.

Tego chyba nikt się nie spodziewał, a w szczególności ja sama.

Fakt że złożyło się na ten stan rzeczy, kilka zmian w życiu, kilka przeciwności losu, trochę zawirowań i zwrotów akcji.
Niemniej jednak nie mam tutaj nic do pokazania.

Notkę mogłabym pominąć, ale jak tu przemilczeć taki stan rzeczy?



 Cisza, spokój i zastój w świecie zakupów.


A Wam, co fajnego udało się kupić w minionym miesiącu, jakie promocje mnie ominęły?

piątek, 1 kwietnia 2016

Projekt denko - marzec 2016r

Witam po dłuższej nieobecności. W przeciągu tego miesiąca zbierałam się kilka razy do napisania recenzji, jednak chęci swoje, a życie swoje.
Początek nowego miesiąca to jednak idealny czas, by wrócić tutaj z typowym o tej porze wpisem, czyli projektem denko.

Mało tego, jak na moje możliwości i dotychczasowe wpisy, niemniej jednak i tak nie jest źle.
Przejdę od razu do rzeczy.


- BeautyLab mleczko do demakijażu, dobry produkt, jednak od kiedy używam płynów micelarnych, mleczka traktuję jako niepotrzebne przedłużanie i udziwnianie demakijażu. recenzja
- tołpa. odżywka do włosów, której recenzja pojawi się niebawem, tyle pozytywnych opinii, a w moim przypadku - totalna porażka.
- suchy szampon Frottee, moje włosy ich nie lubią, ja ich nie lubię, jak nie umyję włosów, to nie ma świeżości, nie będę siebie oszukiwać.
- Yves Rocher, szampon I love my Planet, Shampooing Brillanc, kolejna zużyta butla tego szamponu, bardzo go lubię, dobrze odświeża, nie wysuszając włosów i skóry głowy, recenzja.
Palmer's. Cocoa Butter Formula. Ujędrniający balsam z koenzymem Q10. Balsam z masłem kakaowym, bardzo dobrze nawilża, poprawia elastyczność skóry, delikatnie ją ujędrniając, recenzja.
- Greenland, solny peeling o niesamowitej mocy zdzierania. Kiedyś skuszę się na pewno na kolejne opakowanie, recenzja.
- Orientana. Balsam do ciała w kostce. Lawenda i Ylang Ylang. Tłuścioch jakich mało, owszem skóra momentami potrzebuje czegoś bogatszego w konsystencji, ale moja cierpliwość jest wystawiona na próbę, recenzja.
- Lierac. Gel Douche Sensoriel Aux 3 Fleurs Blanches, jeden z moich ulubionych żeli pod prysznic, cenię go nie tylko za obłędny zapach, ale również za gęstość, wydajność i przyjemność kąpieli, recenzja.
- Tetesept, płyn do kąpieli o jednym z delikatniejszych zapachów z całej oferty marki. Zapewnia trwałą i dużą pianę, recenzja.
- Kneipp, Na Dobranoc. Płyn do kąpieli o przepięknym, intensywnym zapachu, mocno barwi wodę. Jeden z lepszych płynów do kąpieli, dostępnych na półkach polskich drogerii, recenzja.
- Vintage Body Spa, nic z tej marki nie zawładnęło moim sercem. Olejek do ciała wlewałam do wody, inaczej nie byłabym w stanie go zużyć.
- Isana, żel do golenia, wszystkim już chyba znany i przez wiele lubiany.
- Skin Love. DEO. Creme deo Roll-on 24h. Fragrance, delikatny antyperspirant w kulce, na luźne, spokojne dni wystarczający, jednak nie ufałabym mu przy większym wysiłku, recenzja.
- Meridol, jedna z lepszych past, w moim osobistym rankingu stoi zaraz za Lacalut Activ.
- Tami, płatki tanie i dobre.
- Palmer's. Cocoa Butter Formula. Ultra Moisturizing Lip Balm. Pomadka z masłem kakaowym. Przyzwoita, choć nie idealna, Carmex nadal pozostaje na szczycie, wraz z serum Colyfine, recenzja.
- Tołpa. Botanic. Amarantus. Nawilżający krem rozświetlający. Zbyt lekki, nawet jak na moją mieszaną, ale odwodnioną skórę, recenzja.
- tusz Astor, dziwna szczoteczka wymaga wprawy, ale efekt jest satysfakcjonujący.
- Lierac, miniatura balsamu do twarzy - bardzo go lubię.
- Avene, żel do mycia twarzy skóry trądzikowej, super, kolejny z ulubieńców.
- Bioderma, Sebium Global, niestety na mnie nie działał zupełnie.



Nie ma tego wiele, choć jak na tak nieprzewidywalny miesiąc, nie jest źle.

Znacie, lubicie któryś z tych produktów, a może któryś szczególnie Was zaciekawił i wskoczył na listę zakupów?