niedziela, 5 czerwca 2016

L'Artisan Parfumeur, Safran Troublant EDT - błogostan, wszystko i nicość.

Wyciszenie i błogostan to słowa które cisną się na usta jako pierwsze, gdy pomyślę o zapachu Safran Troublant marki L'Artisan Parfumeur. Nic w tym dziwnego, zapewne osoby które go znają, mają podobne odczucia. To zapach spójny, miękki, puszysty i perfekcyjny w swej prostocie. Nie ma tutaj zgrzytów, nie ma niedomówień, czy też  kanciastych niedopasowań. Jest gładki, elegancki i wytworny, dając tym samym osobie go noszącej woal wyciszenia, spokoju i dostojnego dystansu.


Celowo nie cytuję nut, w teorii w nim zawartych, dla mnie to bowiem pluszowy, ciepły szafran, od początku do końca luksusowy, egzotyczny i zarazem domowy. Rozgrzewa, ale bez przesadnej słodyczy, nie oblepia, nie rujnuje też naszej przestrzeni.

To zapach bezpieczeństwa, choć nie nazwałabym go bezpiecznym, jest inny, wielowymiarowy w swej praktycznie jednonutowej zawartości. Szafran dominuje, nie dopuszcza do głosu niczego ze swego towarzystwa. Nie ma tła, nie ma pierwszego planu, jest tylko szafran i on dyktuje tutaj warunki.

Uwielbiam się nim otulać wieczorową porą, lubię też z nim zasypiać. To idealne dopełnienia dnia z duszą na ramieniu, to stoicki spokój i opoka gdy za zakrętem czyha niepewność.

Nie wiem jak zapachy L'Artisan to robią, ale skrywają w sobie niesamowitą magię doznań, uczuć i  w magiczny sposób wpływają na samopoczucie, kształtując nasz odbiór otoczenia.


Który z zapachów jest Waszym opatrunkiem w trudnych chwilach?

3 komentarze:

  1. Piękne zdjęcie, ja nie przepadam za szafranem w perfumach więc zapach nie dla mnie, ale moja przyjaciółka również bardzo go lubi.
    Ja w trudnuch chwilach potrzebuję mocy, wybiorę więc pewnie oud lub jakieś kadzidło. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, uwielbiam szafran, więc moge się im przyjrzeć z bliska :)

    OdpowiedzUsuń