Przyszła pora na recenzję kremu, który stosowałam na noc, od września.
Z niecierpliwością czekałam na nadejście jesieni, by móc go używać. Rozszerzone pory, zaskórniki, przebarwienia, blizny potrądzikowe to defekty cery, którą posiadam.
Nie trudno się domyślić że oczekiwałam poprawy stanu cery, nastawiłam się również na jej złuszczanie, byłam przygotowana znieść wszystko, byleby tylko widzieć potem w lustrze nową, lepszą siebie.
Krem dostajemy w kartoniku, we wnętrzu którego znalazłam próbkę Maseczki Łagodzącej, pomyślałam, że zapewne może być potrzebna jej pomoc, więc odłożyłam na ten kryzysowy moment.
Opakowanie typu airless, sprawia że wydobywam tyle produktu ile potrzebuję, do tego jest wygodne, higieniczne i poręczne.
Sam krem ma delikatny, niewyczuwalny prawie że zapach.
Po nałożeniu na skórę nic nie szczypie, nie piecze, nie ściąga.
Krem nie wchłania się też całkowicie, pozostawia na skórze film i to dość spory.
Co do działania, to w ciągu pierwszego miesiąca, zauważyłam zwężenie moich porów, byłam zachwycona. Przy tym jako takiego złuszczania naskórka nie odnotowałam.
Nie było również zwiększonego wysypu zmian trądzikowych, owszem pojawiały się, jednak nie wiążę tego ze stosowaniem kosmetyku, raczej one i tak miały się pojawić, bo ich ilość nie odbiegała od wcześniejszej normy.
Niestety następne miesiące nie przyniosły oczekiwanej poprawy. Od tamtej pory stan cery nie zmienił się, tak jakby krem zdziałał co mógł w pierwszych tygodniach.
Pory są delikatnie zwężone, jednak nic ponad to. Kończę już moje opakowanie i nie kupię następnego, by kontynuował stosowanie.
Miałam być może zbyt wysokie oczekiwania, może sprawiła to sympatia do marki, nazwanie linii profesjonalną. Wiele tygodni aplikacji, a efekt niezbyt zadowalający, biorąc pod uwagę koszt samego kosmetyku, nie był tego wart.
Szukam dalej, może kiedyś uda mi się uporać z moimi problemami.
Nie skreślam jednak firmy Bandi, wiem że posiada wiele ciekawych kosmetyków (np. krem nawilżający) i chętnie będę po nie sięgać.
Jeszcze nie używałam nigdy kosmetyków firmy bandi :) Jednak ten spory film trochę mnie znięchęcił do tego kremu :)
OdpowiedzUsuńMam ten krem w zapasie, czeka na swoja kolej. Szkoda, że nie sprawdził się tak, ja tego oczekiwałaś...
OdpowiedzUsuńJa do tej pory używałam kremu złuszczającego na noc, również od Bandi, z serii YoungCare i świetnie się spisywał, widocznie rozjaśniał skórę, zmniejszał pory, a przy aplikacji trochę piekł.Dobrze go wspominam :)
Mam krem złuszczający z pharmacerisu 5% i cóż nic nie robi ale widzę że i ten bandi słabo.
OdpowiedzUsuńSzkoda że Cię nie zadowolił - ja osobiście nie używałam :)
OdpowiedzUsuńTaki krem i mi by się przydał, aczkolwiek nie wierzę zbytnio w takie działania...
OdpowiedzUsuńMam podobne wrażenia do Twoich. Kupiłam go pod koniec października, akurat był w Hebe w promocji, a ja szukałam jakiegoś kremu z kwasami na jesień/zimę. Pierwsze tygodnie to "wow". Cera wygładzona i rozjaśniona, niespodzianki poznikały. Później efekt osłabł. Ale myślę, że dla tego pierwszego, cudownego działania warto go polecać. Bardzo podoba mi się też pomysł z próbkami w każdym kartoniku z kosmetykiem Bandi :)
OdpowiedzUsuń