Męczę ostatnio miniaturę Estee Lauder, Pure White Linen Light Breeze, o ile cenię Estee Lauder za kolorówkę (podkład, puder), tak ten zapach, to jakieś nieporozumienie.
Nuty brzmią dość optymistycznie, świeżo i radośnie:
Nuty zapachowe:
nuta głowy: herbata Darjeeling , bergamotka, skórka pomarańczy, biały grejpfrut, wodnisty kumkwat
nuta serca: płatki żółtej frezji, osmanthus, kwiaty lipy, płatki róży
nuta bazy: drewno tekowe, drzewo cedrowe, akord cielisty, miód akacjowy
Nuty, nutami, a odbiór zapachu to zupełnie inna historia.
Owszem jest to kompozycja świeża, jednak bez żadnej nuty przewodniej, charakteru i wyrazu. Rozwodniona świeżość owocowo-kwiatowa, bez wyraźnie wyczuwalnych ciekawych nut, a przecież skórka pomarańczy i biały grejpfrut powinny tryskać owocowym optymizmem.
Lipa, frezja, płatki róży, utonęły, rozmyły się w nadmiarze nijakości.
Zapach rozgniecionych łodyg, rozwodniony, trawiasty, nie tego szukam, nie to cenię i wielbię.
Duże i otwarte na wiele zapachów jest moje serce, jednak zarówno w kategorii świeżej, owocowej, czy kwiatowej mam innych ulubieńców. Nadmiar zadziałał tutaj na niekorzyść.
Jak na edp trwałość zasmuca, po 2 godzinach nie ma po nim śladu, jednak tutaj to wybawienie.
Opakowanie przyciąga optymistyczną zielenią, poręczne, urocze - zwłaszcza w pojemności miniatury.
Wiosno przyjdź! z naturalną świeżością poranka, zapachem zieleni, kwiatów...
Kocham perfumy ale jakos te od Estee Lauder wogole nie trafiają do mojego nosa :/
OdpowiedzUsuń