Zapach, zawsze był, jest i będzie dla mnie ważny.
Kiedyś był całym moim życiem, ale dziś nadal jest jego ważną częścią.
Kocham ten aromatyczny świat, który otwiera mnie na innych, wyostrza zmysły, by chłonąć to co wokół, na zawsze związuje ze sobą wspomnienia, nierozerwalnie scalona przeszłość z zapachem.
Ostatnie mroźne poranki i pełne promieni słońca dni, uzmysłowiły mi że idzie jesień, a wraz z nią ochota na cieplejsze zapachy, często wprost jadalne, słodkie, odurzające przyprawową słodyczą.
Zapragnęłam odkurzyć zapach który uwodzi, dając też poczucie beztroski, rozpieszcza słodyczą.
To kolejny przykład zapachu, gdzie nuty swoje, a nos swoje.
Za wizaz.pl
Nuta głowy: bergamotka, grapefruit, gorzka pomarancza, czarna porzeczka.
Nuta serca: kwiat pomarańczy, konwalia, heliotrop, jaśmin.
Nuta bazy: mokka, drzewo sandałowe, mirta, bób tonka.
A jak odbieram go ja?
Dla mnie to piernik, więc pokrywać by się mogła tylko - mokka, idąc śladem ściśle wykreślonym przez nuty.
Skąd tak odmienny odbiór? Sama nie wiem. Zawsze, ale to zawsze tak na mnie pachniał i wiem że nie tylko na mnie.Wiele osób które kiedyś go miały, nosiły, wąchały czuły przyprawę do piernika, czy też sam piernik, aromatyczny, przyprawowy, z mieszanką cynamonu, dla mnie w tle mogłabym rzec - wzmocniony grzanym winem :)
Na wskroś piękny, obłędny, odurzający. Jest słodki, rozkosznie niewinny, kiedy mam go na sobie twarz sama się uśmiecha, błogostan.
Zapach zimnych wieczorów, nierzadko towarzyszył mi w czasie świąt, więc ściśle go też z nimi wiążę.
W tym roku zapragnęłam go zdecydowanie wcześniej.
Kolor flakonu przypominający choinkowe bombki, a sam kształt, no cóż, taki był zamysł całej serii Les Belles.
Kocham, uwielbiam i cieszę się, że kiedyś udało mi się dzięki uprzejmości znajomego, sprowadzić z Kanady kilka flakonów na zapas.
Lubicie takie dosłowne zapachy? Słodkie, jadalne, przyprawowe? Może pamiętacie ten zapach?
Czemu po takich zapachach na rynku pozostało tylko wspomnienie, czemu takich kompozycji trzeba szukać już tylko wśród zapachów niszowych? Niby banalne połączenie, a tak różne od tego, czego na rynku pełno?
Nie miałam z nim do czynienia, ale Twój opis jest intrygujący. Nie mniej jednak faktem jest, że takich wyszukanych kompozycji jest na naszym rynku jak na lekarstwo, te nowsze pozycje są trochę taśmowe i większość bardzo podobna do siebie :-/
OdpowiedzUsuńFlakon niespotykany. Podoba mi się. Zapach mogę sobie jedynie po trosze wyobrazić z opisu. Ach by ten internet przekazywał kiedyś zapachy :D
OdpowiedzUsuńLubię jadalne zapachy, ale zwykle pachnę nimi tylko zimą i raczej w domowym zaciszu :)
OdpowiedzUsuńjaki śliczny flakonik, szkoda, że zapachu nie znam . uwielbiam zapachy jedzeniowe ale niezbyt słodkie
OdpowiedzUsuńja niestety nie znam tego zapachu :(
OdpowiedzUsuńwez udzial w rozdaniu!
dorey-doorey.blogspot.com
Cudo. Najpiękniejszy zapach Niny Ricci. Szukam od zeszłej zimy nowej flaszki, ale widuję tylko na allegro w zbójeckich cenach. :(
OdpowiedzUsuńMnie udało się zrobić zapas. W outlecie w Kanadzie, znajomy w przeliczeniu na złotówki kupował je po około 150zł.
UsuńZazdroszcze bardzo. :)
UsuńZ chęcią bym powąchała taką perfumę - i powiem szczerze że nie spotkałam sie jeszcze z takim zapachem :)
OdpowiedzUsuńUrzekł mnie flakonik :) Jest taki nietypowy :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że je wycofali! Czemu to zrobili?!
OdpowiedzUsuńnie znam tego zapachu.
OdpowiedzUsuń