niedziela, 21 lutego 2016

John Richmond. Viva Rock. EDT. Świeżość roślinna i czysta

Zapach świeżości niejedno ma imię. Choć można szukać między nimi pewnych podobieństw, to każdy z nich jest tak różny, inny i na swój sposób urokliwy.

John Richmond Viva Rock nie jest zapachem topowym, znanym i rozpoznawalnym. Nigdy wcześniej nie przewijał się w niczyich zestawieniach, ulubieńcach, czy chociażby wpisach na forach tematycznych, na tyle, by został przeze mnie zauważony.
Jak więc na niego wpadłam?
Kiedy wzięłam się za używanie nagromadzonych próbek, przyszła i pora na malucha, który krył w sobie tę cudowną zawartość, przypominał mi również w dużej mierze moją ówczesną świeżą i nową fascynację, czyli Omnia Crystalline Bvlgari EDT.

Teraz z czasem to podobieństwo zaczyna się zmniejszać w moim odczuciu, jednak mimo to nadal uważam że są siostrami, nie bliźniaczkami, ale z jednej rodziny z pewnością pochodzą.


Viva Rock nie wyróżnia się niczym wyjątkowym jeśli chodzi o flakon. Ten róż mylnie sugeruje słodkość, której tutaj próżno szukać. Zdecydowanie lepiej skrywane w nim wnętrze oddawałyby akcenty z limonkową i bambusową zielenią, oraz pastelową cytryną.
Jeśli miałabym ten zapach opisać kolorami, to takie byłoby to właśnie zestawienie.



Nuty za fragrantica.com:
- nuty głowy: mandarynka, karambola, kaktus
- nuty serca: jaśmin, róża, kwiat wiśni
- nuty serca: piżmo, ambra, kłącze irysa

Nuty z opakowania:
Nuty głowy: kwiat kaktusa, sycylijska mandarynka, karambola
Nuty serca: róża damasceńska, jaśmin wodny, kwiat wiśni
Nuty bazy: kosaciec, ambra, piżmo
 
Viva Rock to niesamowita świeżość, lekko pudrowa, cielesna, nawiązująca krystaliczną, wykrochmaloną sztywnością do nuty piżma znanej mi z Essence N. Rodriguez. I o ile wspomniany zapach bardziej nadawałby się na popołudnie i wieczór, to poranek najchętniej spędzałabym z Viva Rock.

Z całą pewnością Viva Rock to nie zapach cytrusowy, to nie ta lekkość, nie ta odsłona świeżości,  tutaj jest pudrowo, niepokojąco piżmowo, a mimo to przestrzennie, frywolnie i dziewczęco.
Kosaciec, piżmo i kaktus, to bardzo ciekawe połączenie, którego szukać będę również w przyszłości.

Dla kogo ten zapach? Dla każdego, niezależnie od wieku, czy okazji. To bardzo wdzięczna kompozycja, która bardzo długo utrzymuje się na skórze i ubraniach. Otrzymuję również bardzo dużo zapytań o to co mam na sobie, po wielu godzinach od aplikacji.

Warto szukać, testować i odkrywać niedoceniane.

Swój egzemplarz kupiłam w perfumerii internetowej, za bardzo niewielkie pieniądze. Uważam że był to bardzo dobry zakup.

Kupicie zapach świeże, ale nieoczywiste?

2 komentarze:

  1. Nie widziałam go nigdzie :), ale całkiem ciekawe nuty zapachowe ma :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo intrygujący :) czuję się zaciekawiona :) Lubię takie nuty

    OdpowiedzUsuń