Dla tych którzy regularnie śledzą mojego bloga, nie będzie zaskoczeniem, że pojawia się tu znów recenzja produktów kąpielowych. Chwila w wannie to czas dla mnie, szukam więc produktów które umilą mi te kilkanaście minut, spędzone w samotności.
Marka Green Pharmacy znana jest większości z wcierek do włosów, szamponów, jedwabiu, oraz maseł do ciała.
Ja poznałam jak na razie kilka z tych produktów i wszystkie bez wyjątku mnie oczarowały.
Zarówno jedwab, bo od niego zaczęłam, jak i masło, czy żel pod prysznic, jeszcze nie raz się u mnie pojawią.
Niestety, nie cała marka podbiła moje serce, bo po wielu zachwytach, trafiłam na produkty przeciętne.
Zakup olejków kąpielowych był tylko kwestią czasu. Czekałam na jakąkolwiek promocję, by była ona dodatkową motywacją do wypróbowania.
Kiedy nadarzyła się taka okazja, zdecydowałam się na warianty Mandarynka, Cynamon, oraz Goździkowiec, Cytryna. Zaraz po powrocie do domu, każdemu z osobna zrobiłam zdjęcia, licząc że będzie o czym pisać, niestety, było inaczej. Stąd też jedynie notka zbiorcza, nie ma się bowiem nad czym się rozwodzić.
Olejki pachną intensywnie jedynie w opakowaniu, po wlaniu do wody zapach umyka, niezależnie czy dozuję go według zaleceń, czy też lekką ręką. Pozytywnym aspektem jest piana, jaką tworzy olejek, jednak sama piana to zbyt mało.
Liczyłam na intensywny, relaksujący zapach, na właściwości pielęgnacyjne, jednak poza pianą nie dostaję nic.
Mała pojemność 250ml nie starcza na zbyt długo, więc te 8zł to dla mnie niezbyt dobrze wydane pieniądze.
Olejki Green Pharmacy nie stały się moimi ulubieńcami, na całe szczęście kupiłam tylko dwa warianty, po kolejne już nie sięgnę. Żele to zupełnie inna bajka, te pojawią się u mnie nie raz.
Jakie produkty marki Green Pharmacy znacie?
Czyli lipa. ..
OdpowiedzUsuńLubię ich produkty, ale olejków kąpielowych nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńNie znam ich i raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńja nie kupuję produktów z Green Pharmacy. bo mam uraz po śmierdzącym szamponie dziegciowym.
OdpowiedzUsuń