wtorek, 16 lutego 2016

L'oreal. Color Riche, L`Ombre Pure - cienie niezwykłe, choć szanse że Was zaskoczę są nikłe.

Rzadko piszę o cieniach do powiek, zbyt rzadko, biorąc pod uwagę moje uwielbianie tej właśnie kategorii kosmetyków kolorowych.
Kolory na powiekach to mój mój skrawek makijażowego świata, czasem wpadam w rutynę, jednak szybko przychodzi opamiętanie, że nie mogą mnie wziąć tylko te kolory we władanie i znów następuje zmiana.

Ostatnie tygodnie to nowa miłość i nowe oczarowanie. Kto by pomyślał ze zwyczajne odcienie tak mnie do siebie przyciągną. No właśnie, sęk w tym, że one wcale nie są takie zwyczajne.

201 Cafe Saint Germain - Nude
502 Quartz Fume - Lumiere
404 Blue Jean - Pop
 to garstka cieni z serii Color Riche L'oreal jakie posiadam. Jak widać na zdjęciu nie wszystkie są w stanie idealnym, niektóre uległy lekkiemu uszkodzeniu, a mnie pękło przy tym serce, bo jednak cenię sobie ładny wygląd takich cudeniek, jednak taki stan nie wpływa negatywnie na ich użytkowanie. Przymykam oko na ten mankament i cieszę się tym, co są w stanie zdziałać na powiece.


Żaden z posiadanych przeze mnie odcieni nie jest matowy, więc jeśli tego szukacie, to te właśnie kolory nie są dla Was. Warto jednak chwilę się nad nimi pochylić i zastanowić, czy Wasze powieki nie wyglądałyby w nich ładnie.
Sama muszę przyznać, że nie oczekiwałam po nich zbyt wiele. Myślałam ot - zwyklaki, czym brąz może mnie zaskoczyć?
A jednak może!


Cienie mają trochę mokrą konsystencję, a mimo to dobrze rozprowadzają się na powiece, z łatwością pozwalają się rozcierać i łączyć z innymi kolorami. Wykończenie jakie dają, mnie samej bardzo odpowiada, choć wcześniej bezpieczniej sięgałam po te lekko satynowe, tak tutaj mam blask, taflę i coś w kierunku mokrej powieki.


Cienie na bazie utrzymują się cały dzień, czyli moje 9 do 13 godzin na nogach. Dla mnie to wynik wystarczający, dłuższego utrzymywania się na nich nie miałam okazji i konieczności testować. Przy mojej tłustej powiece baza jest konieczna, inaczej cieni nawet nie nakładam.


Niebieskość pomijam, ta umiejscawiała się czasem tylko jako akcent na dolnej powiece, nigdy całościowo, jako plama koloru ;)
Choć podobny błękit ma być jednym z kolorów 2016 roku, to ja chyba zostałam w tyle i jakoś tego trendu nie planuję u siebie powielać.

Niemniej jednak brązy ze względu na swoją dobrą pigmentację i mokre wykończenie oceniam bardzo pozytywnie, a co za tym idzie - nakładam na powieki praktycznie codziennie. Myślałam że L'Oreal osiadł na laurach, ulepsza maskary i podkłady, które przyniosły mu popularność, a tutaj cienie, z szeregu ich kosmetyków, zyskały miano wyjątkowych w moich oczach.

Zwyklaki mnie oczarowały i tak jak myślałam że brązy w moim makijażu oczu odeszły na zawsze, tak znowu są na szczycie stawki.

Niestety minusem jest ich wysoka cena, pozostaje jednak czekać na promocje. Wtedy za ok. 25zł zyskujemy dobrą jakość i ciekawy efekt na powiece.

Znacie cienie L'Oreal? Miałyście okazję używać tych pojedynczych z tej serii?

9 komentarzy:

  1. Dawno temu używałam palety z cieniami L'Oreal. Wczoraj nawet stałam przy szafie w Rossmannie, ale mocno rozczarował mnie brak jakichkolwiek testerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam te cienie, mają świetną konsystencję

    OdpowiedzUsuń
  3. ten niebieski wygląda jak srebro, piękne cienie, wszystkie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest zaskoczona trwałością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi sie ten złoty, ostatnio mam hopla na takie kolory:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy mnie te cienie nie kusiły, bo wolę matowe wykończenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie nigdy nie używałam żadnych cieni L'Oreal :)

    OdpowiedzUsuń