czwartek, 18 lutego 2016

Ziaja. Maska regenerująca z glinką brązową.

Powróciłam do regularnego stosowania masek, mam nadzieję że mój zapał i motywacja szybko nie miną. Wykorzystuję te kilkanaście minut, spędzane w łazience przed, w trakcie, lub po kąpieli, by trochę dopieścić nie tylko ciało, ale i twarz.

Maseczka Ziaja jawiła się jako pewnik, miała masę pozytywnych opinii, ochoczo powędrowałam z nią zatem do łazienki.


Łatwość aplikacji, oraz późniejszego zmywania przy pomocy gąbki celulozowej zachęcała do powtórki. Jednak same efekty nie były wcale spektakularne. Od maseczek oczekuję doraźnego  poprawienia stanu cery. Wiadomo, stosujemy je od czasu do czasu, nie tak systematycznie i regularnie jak krem, a co za tym idzie, mają trochę inne działanie. Odbieram je jako wspomożenie, ekspresowe, czy bankietowe kosmetyki.


Niestety efekty po maseczce Ziaja, wcale nie były jakieś fantastyczne. Skóra może rzeczywiście była miła w dotyku, ale to wszystko. Nawilżenie, regeneracja, odżywienie, zmiękczenie naskórka - niewystarczające, by chcieć sięgać po nią częściej. Zła nie jest, szkód nie robi, ale miałam maseczki, które już po pierwszej aplikacji odwalały dobrą robotę.

Do tej pory to maseczki Tołpa wiodą prym w tej kategorii, w moim osobistym rankingu.

Jakie są Wasze ulubione?

3 komentarze:

  1. maski z ziaji dla mnie są ok, ale nie rozumiem tego całego szału na nie. ja chyba najbardziej lubię nawilżającą. a z Tołpy żadnej nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie była by za słaba pewnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię te maseczki, ale obecnie dermaglin wygrywa ;p

    OdpowiedzUsuń