niedziela, 8 listopada 2015

Emanuel Ungaro. Desnuda edp. Orientalna przygoda, pełna pikanterii, skropiona alkoholem.

Emanuel Ungaro - perfum sygnowanych jego marką przewinęło się przez moje ręce kilka flakonów. Ich różnorodność sprawia że każdy znajdzie coś dla siebie, a ja sama przez różne fazy moich zapachowych fascynacji, przeszłam od Apparition, po Desnudę i to ona na dłużej pozostała w moich zbiorach.

Woda perfumowana Desnuda, należy do kategorii orientalno-kwiatowej i muszę przyznać że skradła moje serce już wiele lat temu, nie wyobrażam sobie nie mieć flakonu w zapasie.


Nuty za fragrantica.com:
- nuty głowy: tuberoza, mandarynka, pieprz, sycylijska bergamotka, biała brzoskwinia, kardamon.
- nuty serca: cyklamen, irys, śliwka, róża, frezja i jaśmin
- nuty bazy: mimoza, drzewo sandałowe, bob tonka, cynamon, piżmo, wanilia i osmanthus

Zapach wykreowany w 2001 roku, ma u mnie od wielu lat pewne miejsce, wśród kompozycji idealnych na okres jesienno-zimowy. To wtedy odkrywa przede mną swoje piękno i głębię.
Trudno mi znaleźć odpowiednik, coś zbliżonego, chociażby ocierającego się o nuty tak charakterystyczne dla Desnudy. Jednak jest tylko ona i nic więcej.


Desnuda skrywa w sobie przepych orientu, ciepłe noce, kolorowe, roześmiane, roztańczone muzyką i zabawą. Magiczne uliczki, gwarne, radosne i skropione alkoholem. Desnuda to z pewnością niejeden łyk alkoholu, który przyjemnie rozgrzewa już podczas przełykania (to nie wódka, która im chłodniejsza tym lepsza). Widzę tutaj raczej grube szkło i miodowy, bursztynowy płyn, który w blasku światła wydaje się płynnym złotem. Rytmiczna muzyka podrywa nas do tańca, bo Desnuta to zmysłowa kobiecość, kołysząca ponętnie biodrami. To pełne kształty i świadoma swego piękna, dojrzała kobieta. 
Pikanterii dodaje cynamon, pieprz i drzewo sandałowe. Jest też kobieca ulotność jaśminem i mimozą przeplatana.

Cała kompozycja jest ciepła, orientalna i przyprawowa. Tu nie ma niedomówień, jest ogon, siła i trwałość.

Szczególnie że przy skórze trzyma się nieprzerwanie przez wiele godzin, chciałam zaznać rozkoszy i zamówiłam sobie balsam z tej serii i tutaj niestety nastąpiło rozczarowanie.


Balsam to nie ta sama bajka, to raczej kac bo hulańczych nocach. Zapach kwaśnieje na skórze, nie ma też nic z wody perfumowanej, tak przeze mnie ukochanej. Postanowiłam wspomnieć o tym, by przestrzec wielbicieli zapachu. Rozczarowanie na całe szczęście przeminęło, jak tylko pozbyłam się balsamu, który gdyby nie zapach, wpasowywałby się w moje wyobrażenie o baśni tysiąca i jednej nocy, bo zawierał masę drobinek, które zdobiłyby ciało podczas ponętnych tańców.


Jeśli lubicie orient - Desnuda jest dla Was. Dołączony pędzelek daje możliwość używania zapachu na wiele sposobów, jak również pozwala wykorzystać go do ostatniej kropli. Niemniej jednak ja wolę nosić go globalnie i bez umiaru. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, ale na całe szczęście moje gusta zapachowe ewaluują i pozwalają cieszyć się z takich chwil, jak ta spędzona z upojną Desnudą.

Zrobiony zapas zapewni mi wiele rozkosznych dni i wieczorów.

Lubicie orientalne, cynamonowe kompozycje? Jakie zapachy umilają Wam jesienne chłody?

2 komentarze:

  1. szkoda, że taka róznica między balsamem a perfumami. A perfumy, zapachu nie znam, ale po nutach brzmi ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię świece o cynamonowym zapachu, jednak na sobie nie koniecznie :))

    OdpowiedzUsuń