Rok mija nieubłaganie, czas biegnie, miesiące mijają, a wraz z ich upływem przyszła pora na kolejnych, trochę spóźnionych już ulubieńców.
Będzie trochę pielęgnacji, kilka kosmetyków makijażowych, zapach i akcesoria. Większość znacie z moich recenzji, więc ich pojawienia się tutaj mogliście się spodziewać.
Dziś krótko opiszę i podsumuję, co wpłynęło na moją decyzję, że nazywam ich moimi ulubieńcami.
Kosmetyki do kąpieli, dla wielu mało istotne, są dla mnie miłym dodatkiem, z którego nie potrafiłabym już zrezygnować. Żel, czy peeling to podstawa, ale istotna jest też piana, zapach i kolor, a to zapewniają mi ostatnio płyny Tesori d'Oriente (White Musk i Lotus Flower) , oraz Tetesept. Zapach jaki roztaczają, gęsta i trwała piana, nie potrafię być na to obojętna.
W pielęgnacji twarzy prym wiodą marki dermokosmetyczne, bo w ulubieńcach znalazła się, wszystkim chyba dobrze znana Bioderma Sensibio H20, oraz woda termalna Uriage. Komfort demakijażu z Sensibio, oraz późniejsze spryskanie twarzy wodą termalną Uriage, to podstawa każdego dnia. Szczególnie w te letnie, ciepłe miesiące Eau Thermale przyrosła mi prawie do ręki.
Pozostając w temacie pielęgnacji, muszę wspomnieć o Colyfine, serum do ust regenerująco-odżywczym, przynosi ogromną ulgę ustom, zwłaszcza że przy częstym myciu zębów zauważam mocniejsze ich przesuszenie. Forma sztyftu jest niesamowicie wygodna, a delikatny blask na ustach, zwalnia mnie z konieczności sięgania po błyszczyk. Na uwagę w tym kwartale zasłużyła również odżywka Mavala, przy regularnym jej stosowaniu zniknął u mnie problem z rozdwajającymi się paznokciami, które też znacznie się wzmocniły.
Kolejne kosmetyki to już kolorówka, ale tych nie jest zbyt wiele. Z pewnością polubiłam się z podkładem L'Oreal Infallible 24H-Matte w odcieniu 11 Vanilla, a chwilę przed nim wykończyłam, również z dużą satysfakcją Dr. Irena Eris Provoke Matt 210. Matowe, satynowe wykończenie oraz duża trwałość, to zalety tych podkładów. Do wykańczania całości makijażu, służy mi puder Revlon Colorstay, rewelacyjny, a mało doceniany kosmetyk. Stoi na straży matu i w duetach z wcześniej wspomnianymi podkładami jest niezastąpiony. Paletka Misslyn do brwi, znalazła się tutaj nie ze względu na samo podkreślanie brwi, ale przez jasny cień, którego używam do rozświetlenia pod łukiem brwiowym. Na koniec drobny, niepozorny i tani kosmetyk, a mianowicie pyłek My Secret Star Dust, w kolorze nr 5. Przyznam że jest u mnie już długo, ale ponieważ krzywdy mi nie robi, nie zamierzam go wyrzucać. Niesamowicie wydajny kosmetyk, potrafi fantastycznie rozświetlić oko, już zaledwie odrobinką zaaplikowaną na płaski pędzel i przeniesioną na środek powieki.
Jeśli o pędzlach mowa, to na zdjęciu pokazałam garść tych, które służyły mi dzielnie przez ostatnie miesiące. Przy malowaniu się stawiam na precyzję, stąd też znalazły się tutaj takie maluchy od Maestro. Zaraz koło nich wysłużony już, ale niezastąpiony Ruby&Millie do ust, którym robię kreskę cieniem, oraz pędzel do brwi Sephory, z najstarszej z posiadanych przeze mnie serii.
Akcesoriami, które w tym kwartale były równie często eksploatowane są: pęseta Misslyn, oraz gąbka celulozowa Calypso, która ułatwia mi zmywanie wszelkich maseczek.
Na koniec petarda, w postaci zapachu L'Artisan Parfumeur. Premier Figuier, niezastąpiony w upały, w ciepłe letnie wieczory, ale i podczas leśnych wycieczek jesienią. Mogłabym o nim długo, ale po szczegóły zapraszam w podrzucony link. Figa w takim wydaniu jest niesamowita.
Przy okazji ulubieńców chciałabym wspomnieć też o jednym kanale na YT. ThePinkRook, pełna energii dziewczyna, uśmiechnięta, rzeczowa i bardzo pozytywna. Brakowało mi takiego powiewu świeżości.
Z niekosmetycznych ulubieńców, chciałabym wspomnieć też o czymś do jedzenia, Lays wypuścił krakersy i tych o smaku chrzanowym pochłonęłam ilość zupełnie przekraczającą normy i zdrowy rozsądek, ale cóż jak miałam ochotę, to widać że organizm potrzebował takiej mocy i ostrości ;)
Na śniadaniowym talerzu gościła również kilka razy w tygodniu jajecznica z pieczarkami, jak na karku prawie trzydziestka, tak nigdy nie jadłam takiego połączenia, a teraz z pełną premedytacją nadużywam jajek i raczę się nią kiedy tylko mogę.
Sklepem numer jeden w ostatnich miesiącach jest też Tk Maxx, jeśli jestem w galerii i mam choć 10 minut, swoje kroki kieruję właśnie tam. To nic że często wychodzę z pustymi rękami, ale bywa i tak że z pustym portfelem. Jak już coś znajdę, to jest to prawdziwa perełka.
Post długi, bo i długo odwlekany. Chyba pora się zastanowić nad częstszym publikowaniem ulubieńców. Mam nadzieję że czymś Was zaciekawiłam.
Znacie moich ulubieńców? Jak sprawują się u Was?
Podkłąd loreala mnie kusi chociaż jak prawdzałem konsystencję to jednak wolę bardziej kremowe
OdpowiedzUsuńFajne produkty ;)
OdpowiedzUsuńBez Tk Maxx nie ma zakupów :)
OdpowiedzUsuńMam perfumy z tej serii Tesori d'Oriente White Musk, są boooooooooooooooooooskie <3
OdpowiedzUsuńZ Tesori uwielbiam serię białe piżmo ;)
OdpowiedzUsuńNIc nie miałam z tych kosmetyków :) może warto spróbować czegoś
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu wziąć za testowanie osławionej Biodermy :D
OdpowiedzUsuńNiestety z Twoich ulubieńców nic nie znam ale parę rzeczy wpadło mi w oko :)
OdpowiedzUsuń