Pielęgnacja ust, ich nawilżanie i regeneracja, staje się szczególnie ważna w chłodniejsze dni. Ja pamiętam o niej niezależnie od pogody, czy pory roku.
Zmusza mnie do tego niejako malowanie ust, które niestety nie pozostaje bez wpływu na nie, a ponadto, ciągłe szczotkowanie zębów i kontakt z pastą, również nie jest obojętne na ich kondycję.
Ten kto mnie zna, wie, że moim ulubieńcem od lat jest Carmex w słoiczku, jednak od kilku tygodni jestem w stanie przeżyć bez kolejnego opakowania, a to za sprawą serum do ust Colyfine. Gdyby ktoś 3 miesiące temu powiedział mi, że jakieś smarowidło do ust w sztyfcie zastąpi mi Carmex, kazałabym mu postukać się w głowę.
"Niemożliwe staje się możliwe", "nigdy nie mów nigdy" i takie tam..., to jest właśnie ta pora, na takie skwitowanie tego faktu.
Serum Colyfine przewijało się gdzieś po torebkach koleżanek, nie było żadnym odkryciem, ja jednak twardo obstawałam przy swoim Carmexie, uznając jego wyższość, nie testując wcześniej serum tej marki.
Kiedy ostatnie opakowanie Carmexu trafiło do denkowej torby, sięgnęłam po coś z zapasów. Kilka wcześniejszych niewypałów mocno ostudziło mój zapał, że coś ciekawego tam znajdę. Poprzednio i tak musiałam iść po Carmex, jednak szukać i próbować nie zaszkodzi, a z nadstanami walczyć i tak trzeba.
Za Colyfine przemawiała wygodna forma sztyftu, która szczególnie teraz była dla mnie ważna. Nie sądziłam jednak że serum stanie się moim ulubieńcem.
Szybko zauważyłam że Colyfine serum do ust regenerująco-odżywcze, nie tylko z nazwy może poszczycić się takimi właściwościami. Ekspresowo przynosi ulgę spierzchniętym i suchym ustom. Nie jest to w żadnym stopniu efekt krótkotrwały, czy powierzchowny, nie tworzy on nieprzepuszczalnej warstwy na ustach, która oblepia, klei się, czy zbiera w kącikach.
Posmarowane nim usta zyskują zdrowy, naturalny blask i niesamowity komfort na długo. Odnoszę wrażenie że serum faktycznie działa i ma wpływ na kondycję skóry ust, gdyż ulgę odczuwam nie tylko w momencie aplikacji i krótko po niej, ale też przez cały czas stosowania, nie mam większych problemów z tą okolicą.
Na całe szczęście serum nie ma zapachu, przez co widzę że bywa podkradane przez drugą połowę. A co mi tam, niech mu służy! ;)
Konsystencja świetnie współpracuje z ustami, już przy pierwszym pociągnięciu, produkt gładko sunie po skórze, nie wymagając ponownej aplikacji. Jest dość miękki, a mimo to jeszcze nigdy mi się nie złamał.
Niestety z dostępnością jest trochę gorzej, zamówić je można na stronie producenta.
Colyfine za 16,99zł, niemniej jednak uważam że warto.
A jakie są Wasze ulubione produkty pielęgnacyjne do ust w sztyfcie?
Nie miałam nigdy styczności z tym serum :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto to nadrobić.
UsuńNa taką pogodę to konieczność
OdpowiedzUsuń