Żel do golenia, rzecz mało ważna, ale nie zbyteczna, bo dla większości z nas konieczna.
Od długiego czasu byłam wierna żelom do golenia Isana, jednak nie wiem co się stało, bo wraz ze zmianą opakowania, zmieniła się również formuła żelu. Mój tani pewnik z Rossmana, nie pokrywa już skóry przyjemną, gęstą i kremową pianą, ale jakąś ubogą warstwą czegoś, co nie daje żadnego poślizgu i komfortu podczas golenia, muszę więc zacząć szukać zamiennika, który nie zrujnuje kieszeni, a spełni moje oczekiwania.
I tak zaczynam od Gillette, a może po prawdzie - wracam do nich. Zanim bowiem odkryłam Isanę, polegałam tylko na nich, jednak jako że miało to miejsce lata temu, to muszę zacząć naszą znajomość od nowa.
Gillette Satin Care Pure&Delicate idzie na pierwszy ogień. Kupiłam go w zestawie wraz z ulubioną maszynką Venus i muszę przyznać - przywrócił mi on komfort golenia.
Żel po wyciśnięciu jest gęsty i zbity, ale podczas kontaktu ze skórą zmienia się w przyjemną i dość kremową pianę. Podczas rozprowadzania nie zostawia dużych prześwitów skóry, nie spływa, a dzięki temu ułatwia golenie.
Niby drobnostka, ale widzę światełko w tunelu, na Isanie świat się nie skończył. Gillette są co prawda droższe, jednak w promocji mogę się na nie pokusić. Gillette dało mi to, za co polubiłam Isanę.
Za jakiś czas kupię i Isanę, może trafiły mi się gorsze egzemplarze, może było z nimi coś nie tak, trudno mi ot tak przekreślić tak wiele lat dobrej współpracy.
Niemniej jednak Gillette jest na chwilę obecną moją deską ratunku, na której chętnie się wesprę.
Zauważyłyście obniżenie jakości żeli do golenia Isana w nowym opakowaniu?
Ja używam gel Gillette męski do golenia. Słyszałam że gel Isana męski jest dobry. :)
OdpowiedzUsuń