Doba skurczyła mi się niemiłosiernie, nie wiem kiedy uciekają mi kolejne dni i tygodnie. Nie wyrabiam się z życiem, dawno nie przeglądałam też blogów, czego szalenie mi brakuje. Lubię być na bieżąco, teraz jednak nie wiem co w trawie piszczy, co nowego na rynku, na co warto zwrócić uwagę.
Spięłam się jednak dziś w sobie i podzielę się swoją opinią, na temat popularnego i znanego już chyba wszystkim płynu micelarnego L'Oreal.
Zacznę od tego że jestem ogromną wielbicielką Biodermy Sensibio, ten płyn micelarny wpłynął w dużej mierze na mój makijażowo-kolorowy świat.
Do momentu gdy w mojej kosmetyczce gościły tylko mleczka, nie znosiłam się malować, od razu miałam przed oczami późniejszą mękę ze zmywaniem twarzy. Pieczenie, szczypanie, tłusta konsystencja, klejąca się twarz i babranie się w tym wszystkim, skutecznie mnie zniechęcało.
Potem zaczęła się moja przygoda z portalem wizaz.pl i pierwsze przeczytane opinie o płynie micelarnym Bioderma Sensibio.
Owszem nie jest to tania zabawa, mam jednak wrażenie, że choć nigdy nie był tani, to jednak w bardziej okazyjnych cenach go wtedy kupowałam.
Przejdźmy jednak do płynu L'Oreal, który jest często porównywany z Biodermą.
Niektórzy dopatrują się już w samej kolorystyce pewnego nawiązania, jednak szata graficzna dla mnie jest kompletnie różna.
Płyn L'Oreal dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy, jest skuteczny w tym co robi. Dość szybko rozprawia się z podkładem, pudrem, różem czy bronzerem. Ma jednak tendencję do tworzenia piany, co widać nawet na pierwszym zdjęciu, a wcale nim nie potrząsałam, a normalnie położyłam do zdjęcia. Jest to wyczuwalne również przy przecieraniu twarzy płatkiem nim nasączonym. Nie ma mowy co prawda o bąblach piany, ale takie delikatne bąblowanie pod wacikiem.
Nie stanowi to dyskomfortu, jednak jest to specyficzne uczucie.
Co do demakijażu oczu, odnoszę wrażenie że tutaj L'Oreal wypada znacząco gorzej niż Bioderma. Potrzebuje on więcej czasu i więcej wacików niż Sensibio. Mimo iż nakładam cienie na tej samej bazie co zawsze, wykonuję podobne makijaże, to jednak Sensibio w mojej ocenie szybciej się z nimi rozprawia. Również jeśli chodzi o delikatność dla oczu, to tutaj Bioderma jest bezkonkurencyjna.
Nie twierdzę że L'Oreal jest zły, jednak dostrzegam sporo różnic i nie postawiłabym go obok Biodermy. Dla mnie Sensibio nadal jest lepszy, a doścignąć go może co najwyżej Avene.
L'Oreal uważam mimo wszystko za godny polecenia spośród segmentu kosmetyków drogeryjnych do demakijażu.
Z pewnością bije na głowę niejeden płyn, np. Lirene, który ostatnio testowałam. Za taką cenę warto po niego sięgnąć.
Być może sama kiedyś ponownie po niego sięgnę, jednak Bioderma zostanie nadal moim numerem jeden, to ona jest ideałem łączącym skuteczność i delikatność przy mojej kapryśnej cerze i bardzo wrażliwych oczach.
L'Oreal uważam za dobry i tani, polecam też go przetestować.
ja Biodermy jeszcze nie miałam ale zamierzam kupić gdy wybiorę się do hebe
OdpowiedzUsuńBioderma Sensibio to mój ukochaniec:) ..o tym micelu czytałam wiele bardzo różnych opinii..
OdpowiedzUsuńDla mnie Bioderma to też wciąż nr 1 :-)
OdpowiedzUsuńMuszę go w końcu wypróbować :) Ja akurat za Biodermą nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńAni Biodermy ani L'Oreal nie miałam do tej pory mi najlepiej do demakijażu oczu służą mleczka :)
OdpowiedzUsuńKocham ten płyn. Mam już 5 czy 6 butelkę. A z Biodermą się nie mogłam polubić :(
OdpowiedzUsuń