Maski do twarzy są stałym elementem mojej pielęgnacji, staram się sięgać po nie 2-3 razy w tygodniu. Najczęściej wybieram te kremowe, są dla mnie bowiem bardziej komfortowe w użytkowaniu, ciekawość sprawiła jednak że postanowiłam wypróbować kilka w formie kompresu, tkaniny nasączonej składnikami aktywnymi.
Maski Dermo Pharma były dostępne przez pewien czas w Biedronkach, mnie udało się je kupić już podczas ich wyprzedaży, za kilka złoty. Była to świetna okazja by wypróbować coś nowego.
Jednym z kupionych wariantów był ten intensywnie nawilżający i dotleniający skórę.
Lista składników aktywnych które zawiera, jest długa, choć to nie one, a zwykła ciekawość skłoniła mnie do zakupu. Motorem napędowym była też niska cena.
Nałożenie maski nie sprawia żadnych trudności, zwinięta i nasączona płynem tkanina dobrze wpasowuje się w owal twarzy. Płynu w opakowaniu pozostaje dość dużo, wcieram go więc w dekolt, albo też ręce i stopy.
Kompres jest mocno nasączony, zdarza się więc że płyn kapie nam z brody, cieknie po szyi, nie jest to niestety zbyt komfortowe. Najlepiej jest wtedy leżeć, dokładnie owijając szyję ręcznikiem, ścierając nadmiar spływający bokami. Testowałam też maskę podczas pracy przy komputerze, kompres nie zsuwa się, choć nadal trzeba kontrolować kapanie płynu.
Skóra po aplikacji maski jest jędrna, gładka i elastyczna. Staje się przyjemna w dotyku, napięta, jest to więc świetna opcja przed wyjściem, pozostawiam wtedy resztę płynu do wchłonięcia i na nią nakładam makijaż. Maska nie pozostawia tłustej, czy lepkiej warstwy, dobrze się wchłania, a podkład łatwo się na niej rozprowadza.
Niestety efekt jaki daje, jest tylko doraźny, traktowałabym ją więc jako maskę bankietową.
Mimo przechowywania w temperaturze pokojowej, bezpośrednio po nałożeniu działa jak zimny okład, nie zawsze jest to mile widziane, a w chłodniejsze dni powoduje to u mnie ogromny dyskomfort, czasem też ból zatok.
Myślę że będzie za to dobrym rozwiązaniem podczas upalnego lata, gdy kremowe maski potwornie oblepiają, topią się i kleją.
Oceniam ją dość pozytywnie, mimo pewnych minusów.
Jeśli nadarzy się okazja, kupię kilka na zapas, na wypadek upalnego lata, które mam nadzieję szybko nadejdzie.
Ten dyskomfort spowodowany zimnem na pewno byłby dla mnie ciężki do wytrzymania, mam problemy z zatokami i dlatego nie mogę testować takich rzeczy :( ale może latem, zwłaszcza że słońce nieco wysusza moją skórę :)
OdpowiedzUsuńTak, na lato pewnie będzie bardziej odpowiednia :) Podoba mi się określenie "maska bankietowa" ;)
OdpowiedzUsuńOj nie dla mnie, nie lubię takiego efektu zimna.
OdpowiedzUsuń