O ich istnieniu uświadomiło mnie Allegro, ono potrafi uzmysłowić i odkryć nasze potrzeby, zanim sami wpadniemy na to, że czegoś nam brakuje ;). Systematycznie wklepuję w wyszukiwarkę nazwę tej marki, w poszukiwaniu brakujących nr róży, natrafiłam na rozświetlacze, które wyglądem opakowania i strukturą przypominają tak lubiane przeze mnie róże.
W przeciągu kilku miesięcy udało mi się kupić dwa dostępne warianty kolorystyczne:
97 - Rose Essentiel
96 - Rose Universel
Wybrałam testerowe opakowania, poniekąd poprzez cenę, a z drugiej strony, wiedziałam że będę chciała przesiedlić te kosmetyki do palety magnetycznej.
Od lewej 97 i 96 |
Plusem rozświetlaczy Bourjois są z pewnością niewielki rozmiar i waga. Regularne opakowanie jest szczelne i wygodne, a ten kto zna formułę wie, że jest ona niesamowicie wydajna i praktycznie trudno jest je zużyć. Kupując raz, mamy kosmetyk na lata, o ile oczywiście efekt nam odpowiada i jest dla nas satysfakcjonujący.
Tutaj właśnie, pojawiają się dla mnie pierwsze schody i wady które dostrzegam.
Rose Essentiel 97 zdecydowanie bardziej do mnie przemawia, chłodniejszy, w jaśniejszym kolorze, byłby ideałem, gdyby nie zbyt duże drobinki, które trudno nazwać subtelnymi.
Owszem radzę sobie z tym, zaraz po nabraniu kosmetyku na pędzel, strzepuję nadmiar, w nadziei że usunę i sporą część drobinek, aplikuję więc minimalną ilość produktu, wtedy efekt jest do przyjęcia, choć spora jego część odlatuje na dywan i podłogę.
Rose Universel 96 ma w moim odczuciu mniejsze drobinki, jednak dla mnie kolor jak na rozświetlacz jest zbyt intensywny i zbyt brzoskwiniowy, co przy mojej dość jasnej cerze dyskwalifikuje go jako rozświetlacz. Odmienne zdanie mogą mieć osoby z ciemniejszą karnacją.
Gdyby z 97 usunąć drobinki, a zostawić opalizujący kolor, byłby on najbliżej ideału. Niestety na tę chwilę nim nie jest i raczej nie będzie.
Nie są to kosmetyki złe, tolerując drobinki w 97 i ciemny kolor w 96, myślę że mogą znaleźć swoich wielbicieli. Dla kogoś o ciemniejszej i cieplejszej karnacji, 96 może okazać się świetną opcją.
U mnie kosmetyki te wywołują raczej mieszane uczucia. Może gdybym nie miała lepszych w tej dziedzinie, nie kręciłabym tak nosem. Niemniej jednak, nie takiego wykończenia i efektu spodziewam się po rozświetlaczu.
Miałyście może styczność z tymi produktami?
JA też raczej nie chciałabym mieć takiego efektu na twarzy:)
OdpowiedzUsuńPrzypominają bardziej cienie do rozświetlenia kącików oczu, niż rozświetlacze do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJa mam już ideał i jest to Kobo - najlepszy :D
OdpowiedzUsuńładnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńAni kolorystyka, ani wykończenie mnie nie przekonują. Bourjois się nie postarało :/
OdpowiedzUsuńNie jestem do nich przekonana i na razie nie planuję ich zakupu (aczkolwiek szukam jakiegoś fajnego różu!) :)
OdpowiedzUsuńJa mam swój ulubieniec od wibo i póki co będę się go trzymała. Bourjois jakoś mnie nie zachwyca....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
czyli rozświetlacze Bourjois nie wyszły :)
OdpowiedzUsuńNie zaciekawiły mnie ;/
OdpowiedzUsuńmnie jakoś nie szczególnie się podobają....
OdpowiedzUsuńNie dla mnie są one :)
OdpowiedzUsuńO matko, chyba z 5 lat niedostępne. Miałam Rose Universel 96, zużyłam do końca :)
OdpowiedzUsuńNie mogę za to dobrać sobie różu tej marki, odcień 96 mi bardzo odpowiadał.