Po raz kolejny temat kąpielowy, jeden z mi bliższych. Kocham bowiem chwile relaksu w wannie, to czas dla mnie, który uprzyjemnia mi zapach, piana i filmy na YT.
Kąpiel bez piany, stała się dla mnie nijaka, decyduję się na nią tylko wtedy, gdy myję w tym czasie również włosy. Zdarza się to jednak rzadko, nie chcę odbierać sobie przyjemności celebracji tej chwili.
Zawsze mam też zapas kilku opakowań płynów czy olejków i pomimo iż mam swoje kąpielowe pewniaki, pojawiają się u mnie również nowości. Skuszona ładnym opakowaniem i zapachem z jego wnętrza, zdecydowałam się na: Farmona. Let's Celebrate Sunrise. Dwufazowy olejek do kąpieli i pod prysznic. W promocji kosztował on 15,99zł, jak za pojemność 500ml, cena ta jest do przełknięcia, choć zazwyczaj decyduję się na tańsze produkty.
Pękata, połyskująca butelka przyciąga wzrok, do tego obietnica zapachu grenadiny z pomarańczą i kompozycja jaką czujemy bezpośrednio z wnętrza, to czysta rozkosz.
Minusem opakowania jest jednak szeroki otwór wylotowy, przez co trudno zachować umiar i kontrolę nad ilością wylewanego płynu, kończy się on więc w zastraszającym tempie. Biorąc pod uwagę cenę, życzyłabym sobie, by został ze mną trochę dłużej.
Co do piany jaką tworzy podczas kąpieli, to jest ona spora, choć miewałam produkty które robiły większą, bardziej puchatą i trwalszą. Zapach podczas kąpieli jest praktycznie niewyczuwalny, choć ze względu na otwór wylewam go sporo. Ten fakt najbardziej mnie smuci, gdyż obietnica aromatu skłoniła mnie do zakupu. Olejek nie barwi wody, jednak na jednym z filmików urodowych na YT, słyszałam że drugi z dostępnych wariantów gwarantuje nam też takie atrakcje.
Co do właściwości pielęgnacyjnych, nie doszukiwałabym się tu jakiś spektakularnych efektów, najważniejsze że nie wysusza skóry, nie powoduje podrażnień. Resztę dopełnić musi nam olejek, bądź balsam użyty po kąpieli.
Muszę przyznać że mam mieszane uczucia co do niego. Każdorazowo kiedy sięgam po opakowanie, poprawia mi się humor i cieszę się że go mam, jednak już w trakcie kąpieli entuzjazm słabnie. Wącham olejek z butelki, rozpływam się nad tym aromatem, wlewam go do wanny i czar pryska.
Otwieram butelkę z nadzieją, na dobrą zabawę, drink, radość, przyjemność, ale szybko pojawia się niesmak, na całe szczęście nie jest to kac, tego by jeszcze brakowało.
Życzyłabym sobie by zapach był mocniej i dłużej wyczuwalny, wtedy z całą pewnością kupiłabym kolejne opakowanie. Jednak na chwilę obecną, będę szukała niesłabnącej przyjemności stosowania gdzie indziej. Tutaj obietnica pryska jak bańka mydlana, tym bardziej że 500ml wystarczyło mi może na 2 tygodnie z niewielkim hakiem.
Miałyście okazję używać kosmetyków z linii Let's Celebrate?
Nie wiem czemu ale odstraszają mnie opakowania od produktów z tej serii. Sugerują mocno syntetyczną zawartość :D
OdpowiedzUsuńMam próbkę, ale jeszcze nie użyłam ;)
OdpowiedzUsuńNie skusiłabym się na ten produkt :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie świetne ;)
OdpowiedzUsuńOpakowanie kusi, jednak chciałabym , aby zapach utrzymywał się trochę dłużej! :)
OdpowiedzUsuń