Gdybym miała tworzyć reklamę dla tego żelu, z pewnością w spocie zawarta byłaby informacja, że jest to unisex, produkt dla niej i dla niego. Podobne spostrzeżenia ma też moja druga połowa, której czasem podsuwałam ten żel i zauważyłam że nie miał nic przeciwko. Oboje mieliśmy problem z przypisaniem go konkretnej płci, szczególnie ze względu na ostrzejszy, bardziej intensywny zapach, który charakterystyczny bywa raczej dla produktów męskich.
Sam żel przyciąga uwagę opakowaniem. Miękka tuba w srebrnym kolorze, z wymyślnym uchwytem u góry, spokojnie mogłaby znaleźć się w męskiej łazience. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, bym to ja częściej po niego sięgała.
Wielką zaletą tego żelu jest zapach - mocny, intensywny, drzewno - korzenny. Niewielka domieszka wytrawnej słodyczy sprawia, że można rozpływać się w rozkoszy przyjemnej kąpieli.
Gęsta, kremowa konsystencja, przemawia na korzyść produktu. Przyjemnie myje i odświeża, nie wysuszając skóry. Ogromnym atutem jest fakt, że zapach można wyczuć na skórze jeszcze po kąpieli. Niewiele kosmetyków zaskakuje taką intensywnością i trwałością zapachu, a przy marce Tresori to już moje kolejne takie doświadczenie.
Niskie ceny, w jakich można dostać te kosmetyki, powodują że co i rusz zastanawiam się nad kolejnymi wariantami. Jest to marka dla miłośników zapachów, tutaj dostajemy coś, co rozpieszcza nasze zmysły.
Żel godny uwagi, szczególnie jeśli lubicie intensywne, mocne i zdecydowane nuty.
Ciekawa odskocznia od oklepanych kompozycji, która z pewnością nie przejdzie niezauważona przez Wasze ręce.
Lubicie produkty tej firmy?
Nie wiem czy ta mocna nuta przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś perfumy ale były okropne, a balsam może byłby znośny.
OdpowiedzUsuńNie moje nuty zapachowe :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tego żelu. Teraz mam fazę na zużywanie żeli Balea ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam! zwłaszcza white musk ;)
OdpowiedzUsuń