Jesień chłodna, może i z przebłyskami słońca, jednak nadal bardzo mroźna w moim odczuciu, rozgościła się chyba na dobre. Kiedy temperatury zaczynają spadać, bezwiednie sięgam też po zapachy o zupełnie innych nutach, mieszczące się w ramach innych kategorii zapachowych.
Wybieram nuty, które potrafią otulić, ciepłe w odbiorze, wirujące przyprawami, nierzadko również dymne, kadzidlane, drzewne.
O jednym z jesiennych zapachów chciałabym napisać w ten weekend.
Mowa będzie o Yves Rocher Nature Millenaire.
Nuty w teorii to irys, cedr, benzoes, piżmo, aromaty drzewne, wetiwer, labdanum.
Zapach ten towarzyszy mi od wielu sezonów, choć wiem że komfort spędzania z nim tej pory roku, kiedyś się skończy, gdyż zapach jest już wycofany. Nie rozumiałam tej decyzji i chyba nigdy nie zrozumiem. Liczyłam że być może kiedyś pojawi się w edycji limitowanej, na święta, czy z innej okazji, wszak tak wiele klientek za nim tęskni, jednak nie doczekałam się.
60ml wody toaletowej, mimo oszczędzania każdej kropli - ubywa, wprawia mnie jednak w tak nazwałabym, harmonijny nastrój, że trudno mi płakać po niej, kiedy jeszcze jest w mym posiadaniu.
Ulotnym staje się fakt, że z każdą chwilą odchodzi.
Już sam flakon to majstersztyk. Miedziany liść tak pięknie obrazujący porę roku, która potrafi być niesamowitą. Skąpany w promieniach słońca, wśród szeleszczących liści - to jest jego miejsce i jego czas.
Lata temu pisząc recenzję na wizaz.pl oddałam to co myślę po dziś dzień o tej kompozycji.
Powielę więc tamte słowa.
Zapach intymny, wielowymiarowy, tak pachnie nostalgia, dusza bogata, pełna wyższych uczuć.
Dymny,
klimatyczny, przyprawowy, duszny, a zarazem ciepły, sensualny.
To
zapach kobiety znającej swoją wartość, która odbiera świat głębiej,
bardziej.
Żyje wśród ludzi, ale
jakby była nieobecna, ich troski i rozterki jej nie dotyczą, wśród
ludzi, ale we własnym świecie.
Ona widzi świat inaczej, czuje inaczej, nie biegnie za nikim, nie goni, nie czeka.
Jest wrażliwa, widzi więcej, czuje więcej, jednak ludzkie zdanie, ludzka zawiść jej nie bolą, nie ranią.
Spaceruje jesienią po lesie, w promykach zachodzącego słońca, tańczy,
biega. Las szumi tak jak ona chce, milknie gdy ona tego rząda. To kobieta
tajemnicza, która wzbudza respekt i ciekawość. Ona chodzi
swoimi ścieżkami, idzie przed siebie, wśród nas, ale w takim różnym od
naszego świecie.
Czuję w nim liście, suche, okraszone dymem palonego w pobliżu ogniska, odrobinę orientalnych przypraw. Zapach tajemniczy, ale nadal ciepły, przestrzenny, niebywale również harmonijny.
Nie ma tu zgrzytów, czy jakiegokolwiek niedopracowania.
Zapach o którym mogłabym powiedzieć IDEAŁ, bo nim właściwie jest.
Jesień z nim, to jesień w najpiękniejszym możliwym wydaniu.
Jakie są Wasze idealne zapachy na jesień?
Tak bardzo bardzo Ci zazdroszczę, ja w zeszłym roku wykończyłam zapas. :(
OdpowiedzUsuńNigdy im nie wybaczę tej decyzji i tej o wycofaniu Neonatura Cocoon !
Nie miałam styczności z tym zapachem i przeczytawszy Twój opis bardzo tego żałuję.
OdpowiedzUsuńzapach prezentuje się ciekawie;)
OdpowiedzUsuńPięknie opisujesz zapachy :)
OdpowiedzUsuńJesień? Czarna Coco, Lalique Le Parfum, Oriens, Histoire d'eau, Gaultier Classique, w każdym razie po te sięgam ostatnio najczęściej :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńZapachu nie znam, ale pieknie go opisalas!
OdpowiedzUsuńmuszę poznać ten zapach.
OdpowiedzUsuńNie znam zapachu ale flakoniki faktycznie świetnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńEwo czy istnieje cos podobnego? To był moj nr 1. Szukam i nic nie jest nawet podobne.
OdpowiedzUsuńNiestety, do tej pory nic podobnego nie udało mi się odszukać.
UsuńEwo czy istnieje cos podobnego? To był moj nr 1. Szukam i nic nie jest nawet podobne.
OdpowiedzUsuń