Zapach, on towarzyszy nam każdego dnia, ulotny, niedościgniony, nienamacalny. Ten piękny, umila nad poranki, dni i wieczory. Dla mnie istotny po stokroć, on pozwala odetchnąć od rutyny, znaleźć odrobinę szczęścia w szarości poranków, monotonii dni.
Wśród zapachów można znaleźć takie zwyczajne, oczywiste, proste, ładne, ale bez porywów serca. Przechodząc w skrajność, we flakonach czasem kryje się coś, czego znieść nie potrafię, na sobie, czy też na innych w moim otoczeniu. Są wreszcie i takie, które kocham, wielbię i rozpływam się czując je nawet w niewielkiej ilości.
Idealnie skrojone, wyważone, na samo ich wspomnienie czuję błogostan, a na ustach pojawia się nieśmiały uśmiech. Nie wierzycie? Uwierzcie, bo są zapachy, które potrafią przynieść taką radość, którą próżno porównać do czegokolwiek innego.
Takim zapachem, choć właściwsze byłoby określenie go aromatem, jest woda toaletowa Gloria marki Cacharel. Wycofana z produkcji, ale warto poszukać w sieci, by móc sprawić sobie wyjątkowy prezent.
Nuty za wizaz.pl: migdałowa nuta likieru amaretto, bułgarska róża, kwiat hibiskusa
wanilia, biały pieprz z Madagaskaru, drewno cedrowe, bób tonka oraz syjamska żywica
Opakowanie jakie obecnie posiadam to 100ml wielkości tester. Wcześniej byłam posiadaczką 30ml smukłego flakonu wody, oraz mgiełki.
Flakon nie należy może do wybitnych, ot prosty, zwyczajny, może jedynie zakończenie aplikatora, samego sprayu jest inne, ale szaleństwa w nim brak.
Jednak w przypadku tego zapachu nie ma znaczenia aspekt wizualny, chodzi o porywy serca w kontakcie z samymi nutami, a te są niesamowite.
Już od pierwszych akordów dociera do naszego nosa otulająca słodycz, w żadnym przypadku nie przesłodzona. Zapach określam jako ciepły, dający poczucie bezpieczeństwa, błogości. W jakimś stopniu mogłabym nazwać go jadalnym, nuta amaretto jest wyczuwalna, wybija się na pierwszy plan, nadal jest to jednak zapach kobiecy, mający w sobie dużą dawkę emocji, ale tylko tych pozytywnych.
Próżno szukać wśród wchodzących na rynek zapachów podobnych emocji, te nuty są niedoścignione, ze smutkiem stwierdzam też że zapomniane i niedoceniane, choć wiem że zapach ten ma nadal ogromne rzesze wielbicielek. Na pocieszenie dla nich podpowiem, że dość zbliżone nuty ma Joop, By Night Jette EDP. Identyczne może nie są, ale mają kilka podobieństw, które pocieszą te, których flakony już dawno są puste.
Jesień i zima są tą porą, gdy częściej sięgam po Glorię, idealnie wpasowuje się w chłodniejsze dni. Stanowi dodatkowe otulenie, gdy zimny wiatr przeszywa na wskroś całe ciało.
Naklejka na testerze informuje iż zapach należy do kategorii - fresh oriental, może faktycznie o orientalne nuty się ociera. Dla mnie perfekcyjny w każdym calu, do tego utrzymuje się niewzruszony wiele godzin na skórze czy ubraniach.
Byłby ideałem, gdyby nie to, że ktoś zadecydował o wstrzymaniu jego produkcji.
Nie zamierzam go sobie żałować, będę się nim rozkoszować do ostatniej kropli.
pewnie by mi się spodobał. moją miłością jest alien. wczoraj nawet piżamę psiknęłam aby częściej czuć ten wyjątkowy zapach
OdpowiedzUsuńNie znam tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńJa również nigdy wcześniej nie miałam styczności z tym zapachem...
OdpowiedzUsuńKompletnie obcy mi zapach, ciekawa jestem czy wpisałby się w moje gusta. Szkoda, że wstrzymano jego produkcję..
OdpowiedzUsuńNie spotkałam go wcześniej,ale chętnie poznałabym jego zapach :)
OdpowiedzUsuńSama zauważyłam że często wycofują ze sprzedaży produkty godne uwagi - perfumy akurat nie znam ale wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMagiczny zapach, mam jeszcze flakon, nie rozumiem dlaczego zostawili przeciętniaka Amor Amor, a Glorię wycofali.
OdpowiedzUsuńJoopa muszę powąchać bo nie znam, mnie Gloria trochę przypomina w tych koncowych nutach Boss Deep Red.
Bardzo ładnie opisałaś piękno tego zapachu. :)