sobota, 21 lutego 2015

Chloe. Eau de Parfum Chloe - klasyka i elegancja, która podbija serca.

Wracam do stałej serii weekendowych wpisów zapachowych, choć taka ona stała, że ostatnio nie miałam chwili, by wrzucać tego rodzaju recenzje. Chciałabym jednak zachować jako taką regularność, jeśli nie w każdy weekend, to chociaż żeby co drugi był pachnący.

Dziś kilka słów o zapachu, którego dno już niebawem osiągnę, to ostatni dzwonek, by uwiecznić go na zdjęciu i opisać moje odczucia. Chloe, w klasycznym wydaniu wody perfumowanej, bo to o nim mowa, posiadam w wersji testerowej, stąd też brak korka z uroczą kokardką. Brakuje mi tego detalu, bo cieszy z pewnością oko, ale o zawartość chodzi w szczególności, więc na niej się skupię.


Opis nut za fragrantica.com:
Nuty głowy: piwonia, frezja, liczi
Nuty serca: róża, konwalia, magnolia
Nuty bazy: ambra, cedr

Chloe to zapach po który sięgam z wielką przyjemnością i satysfakcją. Muszę przyznać że ostatnimi czasy nie dawałam mu spokoju, a on wspomnieniem swego zapachu, który utrzymywał się na szalach i kurtkach, nie dawał spokoju i mnie.
Szalenie trwały, zostawiał swój ślad na włosach, przyjemnie otulając mnie kwiatowo wytworną mgiełką. 

Mamy tutaj bukiet kwiatów, ale nie jest on dosłowny, to szyk, klasa i elegancja, która w moim odczuciu przełamana jest mydlaną czystością. 
Zdziwił mnie fakt, że w nutach występuje konwalia, bo o ile sam kwiat lubię, tak zamknięty we flakonie zazwyczaj mnie odrzuca i męczy. Róża nie dominuje, piwonia dumnie się pręży, ale jednak w tle.

Flakon idealnie oddaje prostotę i elegancję zapachu, korek i kokardka które go zwieńczają, są zapowiedzią czegoś wyjątkowego, bo mimo iż zapach można nazwać kobiecą klasyką, to jest on niesamowity. Ma w sobie coś takiego, że już od jakiegoś czasu rozglądam się za kolejnym flakonem.

Mimo iż nadal utożsamiam się z T. Mugler Innocent, czy też L'Artisan Tea for Two, to ostatnie tygodnie należą do Chloe. 

Uwielbiam ogon tego zapachu, który ciągnie się za mną niczym idealnie skrojona, długa suknia, otula, stapia się ze skórą. Jesteśmy całością, bez zgrzytów, bez kantów, to wyważona, dopracowana kompozycja.


Zapach cieszy się ogromną popularnością, widuję go również często na blogach. Polecam przetestować, może i Was też w obie rozkocha.

10 komentarzy:

  1. Znam dobrze ten zapach ale dla mnie jest zbyt pudrowo mydlany, kojarzy się z czystością. ja uwielbiam angel i aliena Mugler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta czystość ujęła. Alien to dla mnie za duży dusiciel.

      Usuń
  2. Niestety nie znam tego zapachu, ale z opisu myślę że na pewno by mi się spodobał:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że zbliżające się denko Cię zmobilizowało do recenzji.
    Chloe to rzeczywiście ładny zapach. Z tych miłych dla otoczenia. Przy czym właśnie uświadomiłam sobie, że jakoś nigdy nie nosiłam go globalnie. tylko testowałam.

    Czekam na kolejne weekendowe recenzje. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam ten zapach i mi się osobiście nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię go, używam, ale uważam za dośc nudny mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy te nuty by mi się spodobały ale ciężko jest ocenić tyko na podstawie opisu. Za to lubię jak zapachy są takie trwałe

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Otóż to, piękna klasyka, czysta, przestrzenna i kobieca.

      Usuń
  8. Narobilas mi na niego chęć ;)

    OdpowiedzUsuń