Produkty do kąpieli, to grupa kosmetyków, które uwielbiam kupować, testować i cieszyć się z ich posiadania. Umilacze kąpieli kompletuję wytrwale, by mieć coś w zanadrzu, gdy będę potrzebować wyjątkowej chwili relaksu. Kąpiel jest właśnie takim momentem, który działa jak magiczna różdżka. Tam znajduję ciszę, odprężenie i czas tylko dla siebie.
Kiedy tylko w ofercie drogerii Hebe pojawiły się produkty marki Kneipp, wiedziałam że sukcesywnie będę je poznawać. Firma się właśnie w kosmetykach do kąpieli, jak również do pielęgnacji ciała. Przyciągają nie tylko zapachem, ale i niejednokrotnie kolorem jaki nadają wodzie. To przekonało mnie do kolejnych zakupów.
Tym razem za niecałe 5zł za sztukę, kupiłam perełki do kąpieli w dwóch wariantach.
Na pierwszy ogień pójdzie Królowa nocy, o przepięknym kwiatowym zapachu.
Barwi ona wodę na intensywny fioletowo-granatowy kolor, odpręża zapachem kwiatu o tej samej nazwie.
Według producenta właściwości pielęgnacyjne zawdzięcza zawartości oleju babassu, oraz formule z ureą. Ja nie nastawiałabym się wybitnie na korzyści jakie zyskać powinna skóra z tego kosmetyku. Dla mnie to szczególnie zapach i kolor, a pielęgnować skórę to będę po kąpieli.
Istotnym jest fakt że skóry nie wysuszają i za to im chwała.
Zapach wariantu Królowa nocy jest bardzo intensywny, nawet jeśli saszetkę dzielę na pół. Długo po kąpieli unosi się w łazience, przyjemny dla nosa, odprężający, tego mi trzeba.
Drugim zakupionym wtedy opakowaniem były perełki Bez Stresu - Stressfrei, oparte na olejkach eterycznych z mandarynki i pomarańczy. Tutaj podobnie jak w przypadku poprzednika, mamy formułę pielęgnacyjną z ureą, tym razem w połączeniu z olejkiem z pestek marakui.
Kompozycja zapachowa, jakiej można było oczekiwać, nie było zaskoczenia jakie niosła za sobą wizja tajemniczego kwiatu Królowej Nocy. Mandarynka z pomarańczą, jednak słabiej wyczuwalna niż w wariancie poprzednim.
Kwestią sporną jest frajda z koloru wody, dzieląc perełki na pół otrzymujemy mało efektowny i kuszący kolor pomarańczy. Wmawiałam sobie że tak wyglądała Kaskada - smak z dzieciństwa, jednak wyobraźnia kreowała swoje wizje, mniej apetyczne.
Kupiłam ponownie Królową nocy, jak szaleć to szaleć, coś się przecież od życia należy, na 4,89zł tak w przybliżeniu, to chyba zasłużyłam :)
Frajda z takiej kąpieli jest niesamowita.
Niebawem zabieram się za upolowane w TK Maxx perełki Tetesept, wreszcie można je gdzieś kupić w Polsce stacjonarnie.
Lubicie kąpiel w kolorowej wodzie? Znacie markę Kneipp?
ciekawe umilacze:) ja na razie wiekszośc robię sama:)
OdpowiedzUsuńchętnie bym wypróbowała takie umilacze :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej marki :) Chętnie sprawię sobie takie cudo :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie umilacze kąpieli .
OdpowiedzUsuńNie miałam takich perełek. U mnie goszczą klasyczne płyny
OdpowiedzUsuńJa przeplatam na zmianę, a to płyn, sól, olejek, perełki i kule ;)
UsuńJa się ostatnio rozpływam nad perełkami do kąpieli z Isany,ale te chyba tez wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńTroszkę zraziłam się do Kneipp, bo nie lubię jak firma dosłownie wyskakuje z lodówki :p W pewnym momencie ich reklamy były we wszystkich gazetach i ciągle dostawałam próbki :P Do dziś ich nie użyłam, ale może kiedyś się przełamię ;)
OdpowiedzUsuńMnie było chyba to oszczędzone, stąd moja nienasycona ciekawość do tej marki.
Usuń