piątek, 6 lutego 2015

Kneipp. Perełki do kąpieli. Królowa nocy i Bez Stresu

Produkty do kąpieli, to grupa kosmetyków, które uwielbiam kupować, testować i cieszyć się z ich posiadania. Umilacze kąpieli kompletuję wytrwale, by mieć coś w zanadrzu, gdy będę potrzebować wyjątkowej chwili relaksu. Kąpiel jest właśnie takim momentem, który działa jak magiczna różdżka. Tam znajduję ciszę, odprężenie i czas tylko dla siebie.


Kiedy tylko w ofercie drogerii Hebe pojawiły się produkty marki Kneipp, wiedziałam że sukcesywnie będę je poznawać. Firma się właśnie w kosmetykach do kąpieli, jak również  do pielęgnacji ciała. Przyciągają nie tylko zapachem, ale i niejednokrotnie kolorem jaki nadają wodzie. To przekonało mnie do kolejnych zakupów.

Tym razem za niecałe 5zł za sztukę, kupiłam perełki do kąpieli w dwóch wariantach.


Na pierwszy ogień pójdzie Królowa nocy, o przepięknym kwiatowym zapachu.


Barwi ona wodę na intensywny fioletowo-granatowy kolor, odpręża zapachem kwiatu o tej samej nazwie.

Według producenta właściwości pielęgnacyjne zawdzięcza zawartości oleju babassu, oraz formule z ureą. Ja nie nastawiałabym się wybitnie na korzyści jakie zyskać powinna skóra z tego kosmetyku. Dla mnie to szczególnie zapach i kolor, a pielęgnować skórę to będę po kąpieli.

Istotnym jest fakt że skóry nie wysuszają i za to im chwała.

Zapach wariantu Królowa nocy jest bardzo intensywny, nawet jeśli saszetkę dzielę na pół. Długo po kąpieli unosi się w łazience, przyjemny dla nosa, odprężający, tego mi trzeba.






Drugim zakupionym wtedy opakowaniem były perełki  Bez Stresu - Stressfrei, oparte na olejkach eterycznych z mandarynki i pomarańczy. Tutaj podobnie jak w przypadku poprzednika, mamy formułę pielęgnacyjną z ureą, tym razem w połączeniu  z olejkiem z pestek marakui.


Kompozycja zapachowa, jakiej można było oczekiwać, nie było zaskoczenia jakie niosła za sobą wizja tajemniczego kwiatu Królowej Nocy. Mandarynka z pomarańczą, jednak słabiej wyczuwalna niż w wariancie poprzednim.

Kwestią sporną jest frajda z koloru wody, dzieląc perełki na pół otrzymujemy mało efektowny i kuszący kolor pomarańczy. Wmawiałam sobie że tak wyglądała Kaskada - smak z dzieciństwa, jednak wyobraźnia kreowała swoje wizje, mniej apetyczne.



Kupiłam ponownie Królową nocy, jak szaleć to szaleć, coś się przecież od życia należy, na 4,89zł tak w przybliżeniu, to chyba zasłużyłam :)
Frajda z takiej kąpieli jest niesamowita.

Niebawem zabieram się za upolowane w TK Maxx perełki Tetesept, wreszcie można je gdzieś kupić w Polsce stacjonarnie.

Lubicie kąpiel w kolorowej wodzie? Znacie markę Kneipp?

9 komentarzy:

  1. ciekawe umilacze:) ja na razie wiekszośc robię sama:)

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie bym wypróbowała takie umilacze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam jeszcze tej marki :) Chętnie sprawię sobie takie cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie umilacze kąpieli .

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam takich perełek. U mnie goszczą klasyczne płyny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeplatam na zmianę, a to płyn, sól, olejek, perełki i kule ;)

      Usuń
  6. Ja się ostatnio rozpływam nad perełkami do kąpieli z Isany,ale te chyba tez wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Troszkę zraziłam się do Kneipp, bo nie lubię jak firma dosłownie wyskakuje z lodówki :p W pewnym momencie ich reklamy były we wszystkich gazetach i ciągle dostawałam próbki :P Do dziś ich nie użyłam, ale może kiedyś się przełamię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie było chyba to oszczędzone, stąd moja nienasycona ciekawość do tej marki.

      Usuń