sobota, 9 stycznia 2016

Semilac - początki mojej zabawy z hybrydami.

O hybrydach nie trzeba chyba długo opowiadać, zalety ich noszenia zna każdy. Przedłużona trwałość, połysk, odporność na odpryskiwanie i ścieranie. Wszystko na czym nam zależy, malując paznokcie, najłatwiej można uzyskać nakładając lakier hybrydowy. Można to zrobić w zaciszu domowym, mając oczywiście odpowiedni sprzęt, ale ten nie kosztuje aż tak wiele, a inwestycja z pewnością się zwróci.

Początki nie są trudne, choć takiej osobie jak ja, która rzadko malowała paznokcie, nic nie przychodzi łatwo. Oczywiście denerwujący jest fakt, konieczności bycia precyzyjną, ale z czasem i to opanuję. Zadziwiające, że ktoś kto paznokci praktycznie wcale nie malował, teraz pakuje się w hybrydy? Z moimi łamiącymi i rozdwajającymi paznokciami, trudno było o efekt, który trzymałby się na paznokciach dłużej niż jeden dzień bez poobrywanych brzegów paznokci, bo rozdwojenie to mało powiedziane. Ten kto przy słabych paznokciach zmienia cenówki, musi podwadzać i odciągać listwę cenową, będzie wiedział czym to jest spowodowane.

Wróćmy jednak do hybryd, od decyzji, do realizacji upłynęło wiele czasu, a to dlatego, że lampa Semilac była trudno dostępna. Miałam już pierwszy lakier, top, bazę, kupione na targach kosmetycznych w kwietniu, ale zamówienie tej lampy przez internet było niemożliwe. Ciągłe braki magazynowe znacznie wydłużyły oczekiwanie. W końcu jednak na kolejnych targach w listopadzie,  udało mi się przytargać do domu wszystko to, co było konieczne do zrobienia hybryd po raz pierwszy, od początku do końca.
Następnie jeszcze Dzień Darmowej Dostawy trochę wzbogacił moją garstkę buteleczek Semilac i na obecną chwilę wygląda ona tak.




A jeszcze przed dniem darmowej dostawy, było ich tyle:


Zmierzam w stronę róży, ale chyba pora na odmianę, mimo iż każdy inny i można je też  z powodzeniem łączyć, ale ciągnie mnie już w inną stronę. Może w przyszłości jakaś szarość, granat, butelkowa zieleń? Kto wie, wiosenne edycje Targów Kosmetycznych już niedługo.


Kuchnia stała się moim miejscem malowania paznokci, tutaj mam stół i większy blat do dyspozycji, przerzuciłam więc całość do kuferka Sephory i w ten sposób mam wszystkie drobiazgi w jednym miejscu. Jedynie butle z Acetonem i Odtłuszczaczem się tu nie mieszczą.



O plusach noszenia hybryd wspomniałam już na wstępie, jednak muszę przyznać że mają one też swoje minusy. Ściąganie lakieru to droga przez mękę. Owszem delikatne starcie wierzchniej warstwy ułatwia sprawę, mam też klipsy, ale trwa to dla mnie zbyt długo. Przygotowanie paznokci też nie należy do moich ulubionych czynności, za to już samo malowanie - to dzika radość.
To że czasem nie jest ono perfekcyjne, mogę na to przymknąć oko, wszak to dopiero początki, a efekt rekompensuje mi ten czas spędzony nad paznokciami.

Niestety, moje paznokcie narażone są na uszkodzenia i złamania, lakier nie ma łatwego życia, ale tydzień czasu spokojnie się trzyma. Wyzwaniem jest zmiana promocji, tutaj nietrudno o uszkodzenie paznokcia, więc nigdy nie maluję ich bezpośrednio przed tymi dniami, najwyżej poprawiam te, na których widać uszkodzenia.

Hybrydy nie takie straszne jakby się wydawało, jak wszystko, mają swoje plusy i minusy. Jednak zaletom trudno się oprzeć, więc początki zabawy, staną się mam nadzieję stałą rozrywką.

W planach mam Hard, żeby uczynić zabawę pełniejszą, a potem - zobaczymy.

Na chwilę obecną lakiery hybrydowe w moich oczach mają więcej zalet, niż wad, więc zostanę przy nich na dłużej.


A jak wyglądały Wasze początki z lakierami hybrydowymi, co sprawiało Wam największe trudności? A może dopiero się nad nimi zastanawiacie? 
Kupować Semi Hardi, czy jednak jakieś nowe kolory, a jeśli kolory, to jakie polecacie?

13 komentarzy:

  1. Ja też połknęłam hybrydowego bakcyla :D

    Ostatnio przybyło mi sporo nowych przez promocję w pobliskiej hurtowni kosmetycznej.
    Obecnie szukam jasnego, ale idealnie kryjącego lakieru - bardzo rozbielonej brzoskwini, coś a'la lakier My Secret który dzisiaj pokażę.

    Czekam na nową lampę - diamencik. Kupowałam na Aliexpress, niewiele ponad 80zł wyszło, a na polskim allegro dwa razy tyle z przesyłką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już zacieram ręce na wiosenne edycje targów kosmetycznych, myślę że coś kupię nowego.

      Usuń
  2. Hybrydowe szaleństwo jakoś mnie nie opanowało, przynajmniej na razie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hybrydy górą :) U mnie wytrzymują w stanie nienaruszonym 3 tygodnie :) A też lekko ze mną nie mają. Ja jednak na swoją płytke narzekac nie mogę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też w ogóle nie malowałam paznokci bo u mnie żaden lakier nie był trwały, od razu po kąpieli tego samego dnia schodziły mi płatami, hybrydy uwielbiam właśnie za trwałość. Od ponad pół roku ciągle mam nimi pomalowane paznokcie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dopiero zaczynam :) Mam zestaw i tylko jeden lakier z numerkiem 135 :) Też jestem w tym mnoga, bo zawsze moimi paznokciami zajmował się ktoś, sama nigdy się za to nie zabierałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hybrydy miałam raz i byłam z efektu bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedyś stosowałam hybrydy :) ale niestety moja płytka paznokciowa się bardzo przy nich niszczyła i musiałam zrezygnować :(

    ________________________________
    blog.justynapolska.com
    Fashion & Makeup

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo polubiłam hybrydy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stosowałam ale przestałam po 4 razie, potem był tylko dramat :)

    OdpowiedzUsuń