piątek, 23 października 2015

Avon. Mega effects. Tusz do rzęs inny niż wszystkie.

Myśląc o tuszu wyobrażasz sobie smukłe opakowanie, szczoteczkę z klasycznym, bądź silikonowym włosiem. Jadnak świat zmienia się mimowolnie i to co było kiedyś oczywiste, przestaje już takie być.
Jedną z zaskakujących form kosmetyków przybrał tusz Avon. Mega effects i gdyby kiedyś ktoś zasugerował mi, że tak będzie wyglądał kiedykolwiek jakiś tusz, mocno zastanowiłabym się nad jego poczytalnością.

Avon Mega effects trafił do mnie już dawno temu i nie raz próbowałam się do niego dobrać, ale chcąc być delikatną, nie udawało mi się go otworzyć. Dopiero gdy przysiadłam i przeczytałam instrukcję, wszytko stało się jasne.


Mimo dość topornego wyglądu szczoteczki, okazuje się że manewrowanie nią nie jest takie trudne. W szybkim tempie pokrywa tuszem rzęsy, nie sklejając ich nadmiernie. Uzyskuję przy tym efekt delikatnego pogrubienia i podkreślenia rzęs.
Niestety taka forma szczoteczki ma też swoje minusy. Każdorazowa próba pomalowania rzęs bezpośrednio od ich nasady, skutkuje umazaniem powieki. Usiłuję zacząć jak najbliżej i zawsze gdzieś na powiece będzie czarna kropka, a mimo to, rzęsy nadal nie są umalowanie od początku.
Ponadto zwykłe szczoteczki dają możliwość obracania nimi, więc za jednym razem można dokładnie pokryć rzęsy warstwą tuszu, natomiast tutaj malujemy tylko jedną powierzchnią, nie mamy jak obrócić szczotki wokół własnej osi, więc znów musimy wkładać szczotkę do opakowania i uciskać tubę, by rozprowadzić na niej tusz - sporo więcej zabawy.

Niemniej jednak, efekt jaki tusz daje na rzęsach oceniam jako dobry, ostatnio miałam nieprzyjemność obcowania z jeszcze gorszymi.

A tutaj zdjęcie przed:



i po nałożeniu tuszu:


Czy zdecydowałabym się na kolejne opakowanie?
Raczej nie. Efekt nie jest powalający, a szczoteczka mimo iż nie sprawia trudności jakich się obawiałam, wymaga więcej zabawy, niż uważam za konieczne przy takim rezultacie.
Nie rozumiem bardzo zamysłu, skąd taka szczoteczka i co wyjątkowego miała zdziałać.

Tusz nie jest zły, gorsze bywają, ale na dłuższą metę zabawa z tą szczoteczką byłaby męcząca. 

Miałyście okazję używać tego tuszu? Jak współpracowało Wam się z tą szczoteczką?

4 komentarze:

  1. Mi ten tusz zawsze przypominał narzędzie tortur :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nigdy go nie miałam, tylko zawsze rzucał mi się w katalogach Avonu:) Raczej ta szczoteczka nie przypadłaby mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń