środa, 13 sierpnia 2014

Mój krótki urlop - Praga i powrót przez Niemcy

Dziś chciałam pokrótce opisać mój wyjazd urlopowy, a może właściwsze byłoby nazwanie go po prostu szybkim zwiedzaniem Pragi, bo odpoczynku raczej nie zaznałam, a ten kojarzy się bardziej z urlopem.

Uwielbiam takie intensywne poznawanie miasta, to dla mnie idealna forma podróży. Jeszcze przyjdzie czas na leżakowanie i lenistwo, jednak teraz póki sił trochę jeszcze we mnie się tli wolę chodzić, błądzić i zwiedzać.

Praga marzyła mi się od dawna, zupełnie na ślepo, nie znając zabytków, a mając tylko szczątkowe informacje, wiedziałam że to coś dla mnie. W sezonie letnim pojawiało się dużo informacji na blogach które podczytuję właśnie o Pradze, to utwierdziło mnie w wyborze.

Początkowo planowaliśmy zarezerwować nocleg przez booking.com, tak na kilka dni przed wyjazdem, w korzystnej cenie, jednak ostatecznie porzuciliśmy ten pomysł. Brak karty kredytowej i zawiłość procedur trochę nas odstraszyła. Tym bardziej że wyjazd bezpośrednio poprzedziły korona, ślub, wesele i poprawiny koleżanki, więc czasu było zbyt mało na śledzenie ofert.

Moja druga połowa spisała dwa adresy hoteli (jak się okazało na miejscu, niekompletne były niestety te dane) i ruszyliśmy ze świętokrzyskiego w kierunku Pragi.

Zdecydowałam że fajnie byłoby jechać zahaczając o jakieś miejscowości, zawsze staramy się tak robić, by poznać ciekawe miasteczka, przejść się niekiedy po ich ryneczkach i krętych uliczkach, czy też przystanąć przy świeżo skoszonym polu. Autostrady choć wygodne, nie dają możliwości poznania kraju.

Praga powitała nas ładną i słoneczną pogodą, choć wszelkie prognozy w internecie ostrzegały przed deszczami i burzami.

Krążąc po mieście udało mi się sporo zobaczyć, jednak szukanie z okna samochodu jakiegoś hotelu jest nie lada wyzwaniem.

Już na samym starcie, błądząc po mieście samochodem, nawet nie jadąc, a tocząc się, bo zbliżało się skrzyżowaniem, dróżki były wąskie, a turystów setki, widziałam zbliżającego się w naszym kierunku, dziwnie wyglądającego chłopaka, który w ostatnim momencie zrobił krok w stronę naszego samochodu i rąbnął w lusterko łokciem, w 100% celowo. Potem pięściami walił w moją szybę.  Nie wiem czy miał niezbyt równo pod sufitem, czy liczył na zdobycie kasy, kogoś kto poczułby się winny sytuacji i chciał się go pozbyć. Wolę nie wiedzieć, ale na całe szczęście zataczając się (pijany, czy odurzony czymś innym) ruszył dalej w towarzystwie kolegów, również niezbyt trzeźwych.

Potem szczególnie w okolicach Mostu Karola widziałam dużą liczbę zataczających się pijanych ludzi, każde miasto ma mroczną i niechlubną stronę.

Trochę zrażeni, (a nawet przerażeni tą sytuacją - w moim przypadku), straciliśmy cały zapał.
Musieliśmy złapać trochę oddechu i jak żartujemy McDonalds uratował cały wypad, bo w trakcie czekania na kanapki wyszukaliśmy dokładniejszy adres hotelu, o którym czytaliśmy w domu.

Dość szybko udało nam się go znaleźć - nawigacja to nieoceniona pomoc, a że cena myślę że jak na Pragę była bardzo okazyjna, z marszu podjęliśmy decyzję, że zostajemy tu, bo szkoda już czasu i pora zacząć  zwiedzać.

Hotel w którym się zatrzymaliśmy nazywał się Leon. Jeden przystanek tramwajem dzielił nas od stacji metra, co było bardzo dużym ułatwieniem, a sam tramwaj zatrzymywał się pod drzwiami hotelu.

Nie zależało nam na dużym komforcie, a na schludnym pokoju z łazienką, o przyzwoitym standardzie, przede wszystkim czystym i utrzymanym. Przecież i tak do pokoju wracaliśmy tylko wieczorem. Cena za dwuosobowy pokój, z dużym łóżkiem, łazienką z prysznicem to 55 Euro z wliczonym już parkingiem (sam parking to koszt 7 Euro).
Obsługa była bardzo miła, pomocna, uśmiechnięta i można było spokojnie dogadać się po angielsku.
Od nich uzyskaliśmy informację, gdzie można kupić bilet 24godzinny, (w recepcji w sprzedaży były tylko 30min), poinstruowali jak dotrzeć do metra, gdzie wsiąść, wysiąść itd.

W cenie zawarte było również śniadanie, określiłabym je jako domowe, czy też stołówkowe. Może skromne, ale smaczne i pozwoliło mieć siłę na zwiedzanie, a nie stanowiło dodatkowego balastu.
Nam zresztą zależało na poznawaniu smaków Pragi, więc lekkie śniadanie było nam na rękę.

Plusem hotelu był na pewno parking (umiejscowiony na placu pobliskiej poczty, mieli z nimi podpisaną umowę na kilka miejsc parkingowych), bo parkowanie w Pradze to nie lada wyzwanie.


Zaraz po zameldowaniu, zmęczeni ale wreszcie spokojni, ruszyliśmy zwiedzać okoliczne ulice, aby rozejrzeć się w otaczającym nas terenie.

Wtedy też wykupiliśmy bilet 24godzinny i już po zmroku byliśmy na Moście Karola. Nawet bardzo zatłoczony, jak o tej porze, utwierdził nas w wyborze że warto było tam pojechać.

Następnego dnia, zaraz po godzinie 9, ruszyliśmy metrem, by zwiedzać Stare Miasto. Stacja Muzeum stanowiła punkt wyjściowy.

Już zaraz po wyjściu ruszyliśmy przed siebie.

Oprócz kilku punktów miasta, nie mieliśmy sztywno określonego planu zwiedzania, mając niezbyt dużo czasu postanowiliśmy iść przed siebie i cieszyć się widokami.

Wokół, w praktycznie każdym miejscu Pragi, pełno było turystów. Sporo było również Polaków, kilkoro spotykaliśmy nawet kilkukrotnie podczas naszych wędrówek. Natknęliśmy się przy okazji na samochód, na tablicach rejestracyjnych z naszego małego miasteczka, w naszym hotelu, w noc naszego odjazdu meldowali się również Polacy, zabierając samochód z parkingu sąsiednie miejsce zajmowało auto z tablicami z PL - ESI.

Sama Praga jest cudowna, mimo iż mocno zatłoczona.
Pełno zabytków, pięknie odrestaurowanych kamienic, cieszy oko, pozwala odpocząć w cieniu.

Chociaż co dziwne w wielu kamienicach na parterze znajdowały się sklepy, ale na wyższych piętrach cicho i głucho, bez firanek, bez żadnych oznak jakiegokolwiek wykorzystania i zagospodarowania.

Poniżej kilka fotek ze zwiedzania miasta:


Smakowania specjałów.


Szukania DM-ów


Przypadkowego odkrywania miejsc, o których nawet nie czytaliśmy.



Praga mnie urzekła i zafascynowała. Wiem że chcę tam wrócić, bo jeszcze wiele jej zakątków nie zostało przeze mnie odkrytych.

Nie chcieliśmy wracać tą sama drogą, postanowiliśmy trochę nadłożyć kilometrów i wjechać w Niemcy.
Tak więc postanowiono - kierunek Dresden. W drodze do granicy z Polską, przepiękne miasteczko Bautzen, w którym zatrzymaliśmy się na kilka godzin, zrobiliśmy też spore zakupy, zawitaliśmy też do Görlitz, by dokupić jeszcze kilka rzeczy, zjeść niemieckie kiełbaski i przekroczyć granicę.



Wiedziałam że odwiedzę zarówno w Czechach, jak i w Niemczech kilka sklepów, a w tym DM, jednak nie potrzebowałam zbyt wielu kosmetyków, stąd skromne zakupy. Więcej rzeczy to kosmetyki jednak z Niemiec, tam DM był o wiele bogatszy w swej ofercie.

Dla Tż.

Woski YC, wybierałam tylko z tych, które były w promocji, bardziej na zasadzie pamiątki i wspomnień, bo nie należę do osób, które uległy modzie na YC, ale przy okazji podróży postanowiłam je poznać.



 Reszta to już kosmetyki, mniej lub bardziej potrzebne. Dziwnie byłoby wrócić bez niczego, jak sam Tż podkreślił, byłoby to niepodobne do mnie i niezrozumiałe.


Sporo soli wpadło do koszyka.



Pragę odwiedzę ponownie, decyzja co do tego została już podjęta.

Planujemy również wrócić kiedyś do Bautzen i być może połączyć to ze spędzeniem nocy w Świeradowie Zdrój a dokładnie w Malinowym Dworze, którego drugi hotel znajduje się blisko naszego miejsca zamieszkania. Tym razem musieliśmy z Świeradowa zrezygnować, ze względu na gips na ręce TŻ, któremu trudno byłoby odmówić sobie spędzenia połowy dnia w basenie.

Szczerze polecam Pragę, to piękne miasto, któremu warto dać się oczarować.

9 komentarzy:

  1. Praga jest bajeczna, lubię tam wracać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Prage , piekne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Pragę, byłam tam parę razy i zamierzam wrócić ponownie :) Z booking.com korzystam regularnie, nie wszystkie hotele wymagają potwierdzeń karta kredytową, no ale rozumiem, że może być to kłopotliwe - o ile kojarzę, to hrs nie wymaga karty kredytowej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło wspominam swój pobyt w Pradze i na szczęście nie przytrafiła mi się żadna negatywna przygoda. Chętnie wróciłabym tam jeszcze raz, bo jest co podziwiać i pewnie za każdym razem odkryję coś nowego.
    Marzy mi się ta paletka Wet n Wild, kupiłaś ją w DM?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wet n Wild to zakup z marketu MARKTKAUF, mieli tam całą szafę tej marki

      Usuń
  5. Twój post dodaję do zakładek, bo teraz jestem w pracy i na razie przeczytałam go wybiórczo. W październiku wybieram się w góry i pewnie zaliczę Pragę więc na pewno Twoje spostrzeżenia informacje mi się przydadzą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mieliście fajny wyjazd. Uwielbiam Pragę i jej klimat. Miasto mi się też dobrze kojarzy ze względu na tanią ofertę hotelu 5*jaki mi się kiedyś trafiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praga ma niesamowity klimat, z pewnością tam wrócę

      Usuń